Blisko 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30 proc. rozumie w niewielkim stopniu – mówił reżyser teatralny Krzysztof Warlikowski w Parlamencie Europejskim. Przewodniczący jury 12. edycji konkursu Prix du Livre Européen dodał, że upadek czytelnictwa może być jedną z przyczyn prowadzących do „analfabetyzmu politycznego, na którym żerują populizmy”.
Krzysztof Warlikowski, jeden z najwybitniejszych reżyserów teatralnych w Polsce, twórca warszawskiego Nowego Teatru, autor takich spektakli jak „(A)pollonia”, „Dybuk”, czy „Anioły w Ameryce”, studiował historię, filozofię i filologię romańską na Uniwersytecie Jagiellońskim, a później historię teatru greckiego w École Pratique Des Hautes Études na Sorbonie. Dyplom reżyserski zdobył na Wydziale Reżyserii Dramatu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie.
W tym roku przewodniczył kapitule przyznającą Europejską Nagrodę Książkową. W konkursie, który powstał w 2007 roku, wyróżnia się dzieła „w najlepszy sposób przekazujące wizję Europy jutra”. Wygrywali ją już m.in. Mariusz Szczygieł za „Gottland”, Anna Bikont za „My z Jedwabnego” oraz Tony Judt za „Powojnie. Historia Europy od roku 1945”.
Laureatami tegorocznego konkursu Prix du Livre Européen zostali Geraldine Schwarz za powieść „Les Amnesiques” oraz Paul Lendvai za esej „Orban, Europe's New Strongman”. Nagrodę honorową otrzymał Philippe Sands za „Powrót do Lwowa. O genezie ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości”.
Nagrodę literacką Parlamentu Europejskiego wręcza się w Brukseli. To właśnie tam na początku grudnia Krzysztof Warlikowski wygłosił przemowę, w której nie tylko uhonorował zwycięzców, ale przede wszystkim podjął temat upadku czytelnictwa. Zdaniem reżysera teatralnego, wtórny analfabetyzm jest tragiczny w skutkach, zwłaszcza w krajach Europy Środkowej i Południowej, jako że otwiera drogę dla nacjonalizmu.
„Czym jest odpowiedzialność artysty? Do czego artysta powinien widzów skłaniać czy namawiać? Najkrócej, do krytycznego myślenia” – mówił Warlikowski w Parlamencie Europejskim.
Kontynuował, komentując sytuację w Polsce, w której kultura ustępuje miejsca konsumpcjonizmowi: – „Pochodzę z Polski, z kraju, który po transformacji ustrojowej utracił grupę społeczną nazywaną inteligencją i żmudnie zaczął budować nowe autorytety, także w dziedzinie kultury. Jednocześnie kultura, podobnie jak inne sfery życia, stała się strefą działania wolnego rynku, który zaczął wywracać kryteria i wartości. Telewizja, prasa, media nieuchronnie stały się maszyną do produkowania powierzchni reklamowych. Bezinteresowność, tak ważna dla sztuki, straciła na znaczeniu. Wszyscy zaczęli schlebiać przeciętnym gustom i niskim potrzebom. Kicz i głupota były tłoczone do oczu i głów odbiorców. Mieli konsumować, kupować podejrzane produkty sztukopodobne. To proces chyba bardziej rujnujący dla kultury społeczeństwa niż handel podróbkami znanych marek dla ekonomii przedsiębiorstw”.
Reżyser podkreślał ogromną wagę literatury w czasach PRL-u, przestrzegając przed skutkami urynkowienia kultury. – „Minęło niewiele czasu i książki straciły swoją rangę i znaczenie. Czytelnictwo zaczęło gwałtownie maleć, a książki zamieniać się w produkty. Poradniki wypełniły półki sieciowych księgarń, a prawdziwe księgarnie zaczęły znikać. I tak, nieodpowiedzialnie acz interesownie, doszliśmy do dna”.
Warlikowski przytoczył wstrzącające dane statystyczne, zgodnie z którymi blisko 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30 proc. rozumie w niewielkim stopniu. – „Co dziesiąty absolwent szkoły podstawowej nie potrafi czytać. Aż 10 milionów Polaków (ok. 25 proc.) nie ma w domu ani jednej książki. Analfabetą funkcjonalnym jest co szósty magister w Polsce. 6,2 miliona Polaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało nic, nawet artykułu w brukowcu. 40 proc. Polaków ma problemy z czytaniem rozkładów jazdy czy map pogodowych. To są dane tak niewiarygodne, że aż zabawne. A jednak napawają grozą” – tłumaczył.
Artysta zwracał uwagę, że zjawisko rozprzestrzenia się nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach Europy Środkowej i Południowej: Grecji, na Węgrzech, we Włoszech. – „Czy to przypadek, że w tych krajach ruchy skrajnie nacjonalistyczne rosną w siłę odwrotnie proporcjonalnie do spadku czytelnictwa?!” – pytał retorycznie.
Warlikowski poszedł o krok dalej, łącząc brak wrażliwości na kulturę ze skłonnością do ulegania populizmom, a w efekcie do wzrostu nacjonalizmu. –„Wybór ekstremalnej prawicy przy niskim zainteresowaniu wyborami interpretuję jako odwrót Polski z drogi wolności i demokracji na rzecz autorytarnego systemu i państwa narzucającego obywatelom zasady życia dyktowane przez Kościół. To są właśnie skutki zaniechań i wieloletniego ogłupiania społeczeństwa. Analfabetyzm polityczny, na którym chętnie i bezpardonowo żerują populizmy”.
Reżyser zakończył swoje przemówienie w pełnym nadziei tonie, jeszcze raz podkreślając odpowiedzialność artystów za społeczeństwo. Postawił tym samym zadanie sobie, twórcom kultury w Polsce, ale i na całym świecie. – „Wierzę, że kultura może być potężną bronią przeciwko głupocie i ogłupianiu, które stają się idealnym podłożem do manipulacji. Wierzę w książki. Można powiedzieć, że kilka książek nie zmieni świata. Ale nasza odpowiedzialność zasadza się na tym, że wierzymy w skuteczność działania sztuki i myśli. Inaczej nic tu po nas”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.