Tej lektury nie powinno zabraknąć w wakacyjnej walizce. Przynosi spokój, choć dotyczy też niepokoju. „Najwyższy człowiek świata” opowiada o wyjątkowej relacji malarza i poety, a przyjaźń Józefa Czapskiego i Adama Zagajewskiego poznajemy między innymi dzięki ich wzruszającej korespondencji, fragmentom dzienników, esejom, wierszom.
Poznali się w 1983 roku w Paryżu. Józef Czapski miał już 87 lat, a Adam Zagajewski – 38. Choć bliskość z kimkolwiek zawiązana w wieku 87 lat wydaje się niemożliwa, ta się wydarzyła. „Zagajewski działa na mnie jak zastrzyk ukojenia” – notował Czapski w dzienniku. „Był moim przyjacielem i mistrzem. Mistrzem mojej niewiedzy” – napisał Zagajewski niedługo po śmierci Czapskiego w 1993 roku.
W 2020 roku Adam Zagajewski zgłosił się do Wydawnictwa a5 z propozycją publikacji swoich sześciu esejów pisanych w różnych latach, poświęconych Józefowi Czapskiemu. Pomysłu nie udało się zrealizować z powodu nagłej choroby i śmierci poety. Nie zdążył postawić kropki pod ostatnim tekstem, nad którym pracował w czasie pandemii.
Na szczęście czytelniczek i czytelników a5 wpadło na cudny pomysł, by wyjść poza same eseje i przygotować książkę o tej wyjątkowej relacji malarza z poetą. To zapewne niełatwe zadanie powierzyło pisarzowi i krytykowi Andrzejowi Franaszkowi, który zebrał eseje oraz wiersze Adama Zagajewskiego o Czapskim, korespondencję obu, fragmenty dzienników Czapskiego, komentarze do tekstów, rozmowy i ułożył je tak, że czyta się je jak zamkniętą biografię przyjaźni.
Jednocześnie z publikowanych w książce tekstów Zagajewskiego rysuje się portret Czapskiego, synteza jego niemal stuletniego losu. Arystokraty, który odrzucił swą przynależność do arystokracji, biorąc z niej tylko grzeczność, jak napisał poeta. Przez ostatnie dekady życia Czapskiego jego „pałacem” był jeden pokój w domu-redakcji „Kultury” w podparyskim Maisons-Laffitte, podzielony „na dwie strefy: ośrodkiem pierwszej był (…) tapczan, nad którym widniały półki z książkami, centrum drugiej stanowiły sztalugi malarskie. (…) Tapczan był jego literaturą, jego filozofią, jego medytacją, jego melancholią także (bo jeśli wątpił we własny tapczan, we własne powołanie, to nie przy sztalugach, tylko na tapczanie)”.
Dostajemy sylwetkę Józefa Czapskiego – autorytetu moralnego, malarza, którego obrazy pokazuje się na międzynarodowych wystawach, autora ważnej i wstrząsającej książki „Na nieludzkiej ziemi”, jednego „z owych trzydziestu sześciu sprawiedliwych, w których czujny pobyt na ziemi wierzą chasydzi”, ale też dwumetrowego i chudego Józia, zakochanego w pismach i mistycyzmie Simone Weil, wpadającego w niekontrolowaną euforię w trakcie spektaklu o filozofce, wyprzedzającego aktora z wypowiadaniem głośno kwestii, pijącego kawę z sześcioma kostkami cukru i nieustannie marzącego, by wypowiedzieć „grozę świata”.
Ich przepełniona czułością korespondencja wzrusza. Czapski opisuje uczucia i wstrząsy towarzyszące mu w lekturze wierszy Zagajewskiego, a poeta karmi się każdym słowem – niczym cudownym eliksirem – posyłanym mu od „Józia”.
„Twój cichy spokój mi pomaga i nawet Twój mrok [to] etap tylko na Twojej drodze” – pisał Czapski.
„Od wielu dni myślę o tym, co kiedyś powiedziałeś – o okrucieństwie świata. Czuję te słowa we mnie jak przeciw-szczepionkę i jestem Ci wdzięczny za nie” – odpisywał Zagajewski.
Andrzej Franaszek nie tylko doskonale skonstruował ten wciągający dialog, ale też opatrzył szczegółowymi wyjaśnieniami i komentarzami wszystkie teksty na końcu książki.
To kolejna lektura, której nie powinno zabraknąć w wakacyjnej walizce. Przynosi spokój i niepokój jednocześnie. A także przyzwolenie, żeby nie wiedzieć. NIE WIEM – wiara i zwątpienie – stanowiło sedno życia duchowego Czapskiego, jak celnie ujął to Zagajewski.
Adam Zagajewski, „Najwyższy człowiek świata”, Wydawnictwo a5
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.