Mały czytelnik książki dla dzieci „Idol”, śledząc karierę Poli Negri i poznając historię kina, sam współtworzy opowieść.
„Gdy znana na całym świecie aktorka Pola Negri była małą dziewczynką, nikt nie mógł przypuszczać, jak wielka czeka ją kariera, sława i bogactwo. Apolonia Chalupec (jej nazwisko występowało również w zapisie Chałupiec), bo tak się naprawdę nazywała, wcale nie miała łatwego dzieciństwa. Gdy urodziła się 3 stycznia 1897 roku w niedużym miasteczku, Lipnie, Polski w ogóle nie było na mapie – podzieliły ją między sobą trzy sąsiednie kraje: Rosja, Prusy i Austria. Jej tata przybył do Lipna z daleka, z ziem, które dziś należą do Słowacji. Był wędrownym kotlarzem, czyli potrafił wyrabiać garnki, blachy i kotły. Niestety, gdy Pola była mała, wplątał się w spisek przeciw carowi, najpierw trafił do więzienia, a potem został zesłany w głąb Rosji. Odtąd mama i mała Apolonia cierpiały niedostatek. Musiały opuścić Lipno i przeniosły się do Warszawy, gdzie żyły bardzo biednie. Dziewczynce nie brakowało jednak charakteru i talentu, które pomogły jej przezwyciężyć wszelkie trudności. Wszystko to dlatego, że nosiła w sobie ogromne marzenie – chciała tańczyć i występować przed publicznością” – tak zaczyna się książka, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Widnokrąg. To już czwarta opowieść dla dzieci z serii „Idol” o wielkich postaciach z historii – wcześniej była o Marii Curie-Skłodowskiej, Fridzie Kahlo i Mikołaju Koperniku.
Za chwilę majówka. Jeśli będziesz ją spędzać z dziećmi – własnymi, przyjaciół, krewnych – podsuwam ci gotowy pomysł na wspólną rozrywkę. Dlaczego by nie urządzić najmłodszym lekcji filmoznawstwa? Autorka książki, Justyna Styszyńska, nie tylko opowiada, jak to się stało, że sto lat temu Pola Negri podbiła Hollywood (a warto dodać, że jej sukcesu nie powtórzyła już później żadna inna Polka), że rozbijała się rolls-royce’ami, spacerowała po ulicach z małym tygrysem na smyczy, otaczała słynnymi wielbicielami, takimi jak Charlie Chaplin czy Rudolf Valentino. Pisze też, że kariera Negri zaczęła się od fikołków na trzepaku na biednym warszawskim podwórku i skąd wziął się jej pseudonim, a przy okazji narrację przeplata historią kina.
Styszyńska za pomocą słów i ilustracji prowadzi czytelnika przez całą produkcję kinową, począwszy od pierwszych wynalazków jak kinetoskop czy kinematograf, przez sprzęt, który musi znaleźć się na planie i czemu służy (co to jest klaps albo dlaczego uznano, że 35 mm – tyle co mierzy przeciętny chrabąszcz – to optymalna szerokość taśmy filmowej), po wszelkie zawody związane z kręceniem filmu: reżyser, operator, rekwizytor, charakteryzator, scenarzysta czy kostiumograf. Poznajemy też wytwórnie w Nowym Jorku, gdzie kino zaczęło raczkować. I tych, którzy stamtąd uciekali przed biurokracją i pozwoleniami na używanie filmowych urządzeń, do Los Angeles, gdzie zbudowali miasteczko Hollywood. Jest też pierwsze kino w Warszawie na Marszałkowskiej i pierwsza polska wytwórnia Sfinks z siedzibą przy Mokotowskiej.
Czytelnik, śledząc karierę Poli Negri, najpierw w Polsce, potem w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, i odkrywając, czym różni się granie w filmie niemym od dźwiękowego, sam też współtworzy opowieść. Ma do dyspozycji mnóstwo naklejek, np. z pozycjami baletowymi czy zawodami, które musi odpowiednio zidentyfikować, z portretami Negri, której mimikę trzeba właściwie dopasować do roli. Może też zabawić się w kostiumografa i ubrać nagie sylwetki w stworzone przez siebie kostiumy, a także samodzielnie urządzić studio produkcyjne. Albo wymyślić fabułę, dorysowując klatki na taśmie filmowej czy zaprojektować afisze reklamujące premiery hollywoodzkie z Negri w roli głównej. Zabawy na majówkę jest dość.
Choć coś mi tu zgrzyta. Jak dla mnie Pola z opowieści Styszyńskiej jest zbyt idealna. Mimo biedy dziewczynka dostaje się do szkoły baletowej. Gdy musi przerwać naukę, bo zapada na gruźlicę, zdaje do szkoły teatralnej. W przyszłości wszystkich niezmiennie zachwyca, a na ekranie zawsze jest piękna i magnetyczna. Jest też ikoną mody swoich czasów: to ona pierwsza maluje paznokcie na czerwono i wkłada kozaki na obcasie sięgające powyżej kolana. Czy Pola Negri naprawdę nic nigdy nie przeskrobała? Nie miała wad? Wydaje mi się to dość irytujące i wręcz niemożliwe, zwłaszcza że żyła aż 90 lat! Miała sporo czasu, by trochę pogrzeszyć. No ale na szczęście autorka daje nam wolną rękę. Mamy do dyspozycji tyle naklejek i rysunków do pokolorowania, więc można i wady domalować.
Tekst i ilustracje Justyna Styszyńska, „Idol: Pola Negri”, Wydawnictwo Widnokrąg
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.