Zofia Jastrzębska zdobyła popularność dzięki serialowi „Infamia” i filmowi „Kolory zła: Czerwień” na platformie Netflix. Aktorka młodego pokolenia wierzy w misyjną rolę popkultury.
Serial w reżyserii Anny Maliszewskiej i Kuby Czekaja, „Infamia”, zadebiutował na Netfliksie na początku września 2023 roku i ekspresowo wylądował w czołówce najchętniej oglądanych tytułów, a o produkcji przychylnie pisano również w zagranicznych mediach, z „The New York Times” na czele. Imponujące wyniki zanotował także film Adriana Panka „Kolory zła: Czerwień”. Tegoroczną produkcję Netfliksa w premierowy weekend obejrzało prawie 20 milionów widzów, a film był faworytem użytkowników i użytkowniczek serwisu w 48 krajach. To kolejna wymagająca rola w portfolio Zofii Jastrzębskiej, z najtrudniejszą sceną, jaką do tej pory zagrała młoda aktorka. Akcja filmu zawiązuje się, gdy policja wyławia z Bałtyku nagie, okaleczone, martwe ciało dziewczyny. – Zrobiono wszystko, żebym czuła się maksymalnie bezpiecznie, ale i tak nikt nie był w stanie przygotować mnie na to, z czym zostanę po nakręconej scenie. Widok nagiego, ucharakteryzowanego na martwe ciała zostawił we mnie ślad. Kobiety giną, padają ofiarami przemocy, gwałtów. To jest niesprawiedliwość, z którą nie potrafię się pogodzić. Jasne, ja zmyję siniaki, zaparzę sobie herbatę i potańczę, żeby wyjść z trudnych emocji, a dla innych przemoc jest rzeczywistością, od której nie ma odwrotu. Zdecydowałam się zagrać tę rolę, by dać głos osobom, które już go nie mają.
Zofia Jastrzębska: W każdej bohaterce dodatkowej warstwy
Film „Kolory zła: Czerwień” – podobnie jak serial „Infamia” – wpisuje się w kategorię popkultury rezonującej społecznie, bo podejmuje temat przemocy seksualnej, jednocześnie trzymając standardy wartkiego kryminału. – Nie lubię robienia z widza idioty. Może różnimy się poziomem wrażliwości, ale wszyscy jesteśmy myślącymi osobami i nawet serial czy film, który oglądamy, żeby zrelaksować się po pracy, może w nas uruchomić refleksję o świecie czy o nas – przekonuje Zofia Jastrzębska. – I choć nie mam wpływu na propozycje, które dostaję, a chcąc utrzymywać się z aktorstwa, nie mogę brać wyłącznie ról, w których chodzi o coś jeszcze, to staram się nie marnować potencjału żadnej z bohaterek. W każdej szukam dodatkowej warstwy. Chcę coś przekazywać moimi rolami, nawet jeśli ten przekaz jest subtelny, podprogowy.
Cały tekst znajdziesz w wydaniu „Vogue Polska” na wrzesień 2024 roku. W sprzedaży od 22 września. Zamów numer już dziś z jedną z trzech okładek do wyboru na vogue.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.