Chociaż wydaje się być kruchą blondynką, najbardziej wiarygodna jest w rolach twardzielek. W 2004 r. pochodząca z RPA aktorka dostała Oscara za film „Monster”. Dla roli prostytutki morderczyni Aileen Wournos pozwoliła się oszpecić. Z maską na twarzy, dodatkowymi kilogramami i krzywym zgryzem była nie do poznania. Ale na tym jej możliwości metamorfozy się nie kończą.
„Monster” (2003)
Reżyserce Patty Jenkins („Wonder Woman”) udało się stworzyć film o potworze, który budzi współczucie. Prawdziwa historia prostytutki morderczyni Aileen Wuornos (stracono ją w 2002 r. za sześć zabójstw) nie miałaby takiej mocy, gdyby nie zaangażowanie Charlize Theron. Aktorka zasłużyła na Oscara za każdą scenę. – Zazwyczaj w filmie skupiasz się na kilku scenach, które grasz z największym poświęceniem. W tym filmie każdą scenę chciałam uczynić moją – mówiła. Chociaż jej postać jest odrażająca, okrutna, mroczna, nie można oderwać od niej wzroku. Dla młodej kochanki Selby (Christina Ricci) pogardzana, szykanowana, niszczona przez złych facetów Aileen chwyta za broń. Każde morderstwo ma przybliżyć kobiety do rajskiej przyszłości. Czy znajdzie się w niej jeszcze miejsce dla mężczyzn?
„Kobieta na skraju dojrzałości” (2011)
Diablo Cody, która wymyśliła „Juno”, tym razem powołała do życia zdecydowanie mniej sympatyczną bohaterkę. Tytułowa kobieta na skraju dojrzałości (w oryginale „Young Adult” – „młoda dorosła”) Mavis postanawia wykorzystać zjazd absolwentów, żeby znów zdobyć miłość licealnego chłopaka, obecnie żonatego Buddy’ego (Patrick Wilson). Przekonuje się jednak, że czasy jej świetności dawno minęły, a teraz jest tylko cieniem dawnej siebie. Charlize w wyciągniętym dresie wciąż wygląda jak na rozdaniu Oscarów. Ale siłą aktorki jest przede wszystkim to, że nie boi się budzić niechęci. Tak jak w „Monster”, dla dobra filmu, przekracza własną próżność.
„Mad Max: Na drodze gniewu” (2015)
Kontynuacja kultowej serii z przełomu lat 70. i 80. miała być filmem Toma Hardy’ego, czyli tytułowego Mad Maxa. Skradła mu show jeszcze bardziej szalona Furiosa. Łysa wojowniczka zaciekle broni innych kobiet, walczy o wodę, która w postapokaliptycznym świecie jest najwyższym dobrem, i ściga się po pustyni z mężczyznami, rozkładając ich oczywiście na łopatki. W Furiosie jest feministyczna furia, która rozsadza ramy filmu George’a Millera. Ta moc jest potrzebna nie tylko w pustynnej przyszłości, lecz także teraz.
„Atomic Blonde” (2017)
Komiksowa adaptacja w reżyserii Davida Leitcha wcale nie rozbiła banku, gdy trafiła do kin. Ale szybko zyskała status kultowej. A Theron okazała się być urodzoną bohaterką filmów akcji. Gra tu agentkę MI6 wysłaną do Berlina, by raz, a dobrze zakończyć Zimną Wojnę. Żeby to zrobić, musi pokonać (najczęściej w walce wręcz) co najmniej setkę agentów KGB. Nie dość, że aktorka dowiodła niezwykłej tężyzny fizycznej, to jeszcze pokazała talent komediowy. Jej bohaterka jest niczym James Bond – jednocześnie śmiertelnie poważna i zupełnie na żarty.
„Tully” (2018)
Kolejna metamorfoza i kolejna ambiwalentna rola. Młoda matka ma dosyć. Nie śpi, ale nie wstaje z łóżka. Nie wychodzi z domu, nie przebiera się z piżamy, nie ma kontaktu ze światem zewnętrznym. Dopóki nie pojawia się nocna niania Tully (Mackenzie Davis), która odciąża zdesperowaną Marlo. W filmie Jasona Reitmana nic nie jest oczywiste. Nawet fizyczna obecność Tully. Może Marlo tylko ją sobie wymyśliła, żeby poradzić sobie z depresją poporodową? W przejmującym obrazie macierzyństwa Charlize jest niezwykle empatyczna.
„Niedobrani” (2019)
To nie pierwszy raz, gdy Charlize jest lepsza niż film, w którym gra. Gdyby nie jej charyzma, dystans do siebie i humor powstałaby banalna komedyjka o bystrym neurotyku, który zdobywa dziewczynę marzeń. Amerykańska sekretarz stanu Charlotte Field startuje w wyścigu prezydenckim. Na jej drodze staje bezczelny dziennikarz Fred Flarsky (Seth Rogen). Była jego nianią, a teraz postanawia zlecić mu pisanie przemów. On oczywiście od zawsze był w niej zakochany, a kwestią czasu jest, kiedy ona odwzajemni uczucie. Miłość i polityka, dowcip i wulgarność, banał i czar balansują tu na cienkiej linie, ale wszystkie niuanse wygrywa Charlize – dziewczęca chłopczyca, wrażliwa siłaczka, kobieta sukcesu, która pragnie romansu.
„Gorący temat” (2019)
Za rolę Megyn Kelly, jednej z najważniejszych dziennikarek Fox News, Theron otrzymała w tym roku nominację do Oscara. Znów film okazał się słabszy niż jej kreacja. Aktorka dała z siebie wszystko, przechodząc codziennie na planie wielogodzinną przemianę w Kelly. W roli kobiety walczącej z mobbingiem, molestowaniem i patriarchatem jest silna jak superbohaterka. Ale tym razem nie potrzebuje pięści – ta potyczka toczy się na umysły. Działania Kelly i Gretchen Carlson doprowadziły do zwolnienia Rogera Ailesa, szefa stacji, który wielokrotnie wykorzystywał seksualnie swoje podwładne.
„The Old Guard” (2020)
Netfliksowy przebój ostatnich tygodni w reżyserii Giny Prince-Bythewood. Tylko Charlize mogłaby z taką niezłomną delikatnością zagrać nieśmiertelną wojowniczkę, która czuje, że jej czas się kończy. Andy, czyli Andromache ze Scytii, przewodzi drużynie walczącej z niesprawiedliwością. Ale gdy na trop nieśmiertelnych trafiają źli ludzie, żądni wyzyskać ich moce dla niecnych celów, Andy musi stoczyć ostatnią bitwę. Jako zmęczona bogini Theron oddaje każde zawahanie. Jakby naprawdę przetrwała setki lat i zastanawiała się, czy aby na pewno warto dalej żyć. Odpowiedź znajdziemy w sequelu, który na pewno powstanie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.