Zapierające dech w piersiach zdjęcia, zjawiskowe kreacje i dopracowana scenografia – wybrane przez nas filmy to prawdziwe uczty dla zmysłów.
„Daleko od nieba”: Lata 50. w pigułce
Todd Haynes powiedział kiedyś, że przyszło mu żyć w niewłaściwej epoce. Od zawsze fascynowała go pierwsza połowa XX wieku. Tęsknotę za tamtymi czasami przeniósł na ekran w „Daleko od nieba”. Film śledzi losy pozornie perfekcyjnej rodziny. Pewnego dnia Cathy (Julianne Moore) i Frank (Dennis Quaid) muszą zmierzyć się z prawdą o samych sobie. „Daleko od nieba” zachwyca nasyconymi kolorem zdjęciami Edwarda Lachmana, sentymentalną muzyką Elmera Bernsteina oraz kreacjami autorstwa Sandy Powell. Aby oddać ducha lat 50., kostiumografka oglądała klasykę kina, przeglądała stare numery „Vogue’a” i spędzała godziny w sklepach vintage.
„Zimna wojna”: Piękno w czerni i bieli
Film Pawła Pawlikowskiego zachwycił rodzimą publiczność i zagranicznych krytyków. Z Cannes wrócił ze Złotą Palmą za reżyserię, a za nią przyszły kolejne prestiżowe nagrody. „Zimna wojna” opowiada historię trudnej miłości dwojga ludzi, którzy nie mogą żyć bez siebie, a jednocześnie nie potrafią być razem. W rytm ścieżki dźwiękowej autorstwa Marcina Maseckiego, przeplatającej polską muzykę ludową z jazzem, obserwujemy losy Zuli i Wiktora na przestrzeni lat 50. i 60. XX wieku. Historia miota nimi po całej Europie – oglądamy ich w komunistycznej Polsce, podzielonym murem Berlinie i wolnym, choć obcym Paryżu. Siłą „Zimnej wojny” jest nie tylko niezwykła opowieść, ale również dopracowane w najdrobniejszych szczegółach czarno-białe zdjęcia Łukasza Żala. Uwagę międzynarodowej publiczności zwróciły kreacje Joanny Kulig i Tomasza Kota, a także drugoplanowe występy Agaty Kuleszy i Borysa Szyca.
„Spragnieni miłości”: Subtelne uczucie
Podobne artykuły10 najbardziej stylowych filmów ostatnich latKatarzyna PietrewiczWizualne arcydzieło Wong Kar Waia śledzi losy uchodźców z Szanghaju, którzy przybywają do Hongkongu z nadzieją na lepsze życie. Są wśród nich sekretarka Su Chan (Maggie Cheung) oraz redaktor gazety Chow Mo-Wan (Tony Leung). Osamotnieni sąsiedzi powoli zbliżają się do siebie. Nie jest to jednak typowy romans. Intymność Su i Chowa rozgrywa się w drobnych gestach, słowach i spojrzeniach, a nawet w świetle i kolorach. Za sprawą kostiumów Williama Changa film chińskiego reżysera stale powraca również w zestawieniach najbardziej stylowych obrazów w historii kina. Na tle przygnębiająco nijakich wnętrz i rozgadanych sąsiadów Su i Chow są zawsze eleganccy i milczący, jak gdyby z innego świata.
„Śniadanie u Tiffany’ego”: Pozycja w kanonie
Życie przebojowej Holly Golightly upływa na zabawie na koszt bogatych adoratorów. Pewnego dnia piętro wyżej wprowadza się młody pisarz Paul Varjak, który również jest utrzymankiem. Szybko nawiązuje się między nimi nić porozumienia. Występ w „Śniadaniu u Tiffany’ego” unieśmiertelnił Audrey Hepburn, a kreacja Holly na stałe wpisała się w popkulturę – wystarczy pomyśleć o kultowej małej czarnej od Givenchy, która do dziś pozostaje jedną z najbardziej pożądanych kreacji w historii kina. Mimo upływu lat film nadal zachwyca. Oprócz kreacji Huberta de Givenchy warto zwrócić uwagę na zdjęcia Franza Planera i muzykę Henry’ego Manciniego z niezapomnianym „Moon River” w wykonaniu Hepburn.
„Blade Runner 2049”: Pociągająca dystopia
Kino science fiction może pochwalić się całą listą pełnych rozmachu produkcji – zaczynając od kultowej produkcji Stanleya Kubricka „2001: Odyseja kosmiczna”, na nadchodzącej adaptacji „Diuny” Denisa Villeneuve’a kończąc. Nas szczególnie zachwycił „Blade Runner 2049”, sequel cyberpunkowego „Łowcy androidów” z lat 80. Film przenosi nas do Los Angeles 2049 roku. Neonowe reklamy, latające auta i stłoczone w betonowych osiedlach masy tworzą dystopijny krajobraz, który jednocześnie ma w sobie coś pociągającego, aż prosi, by zagłębić się w jego labiryntowe ulice i poznać bliżej metropolię przyszłości. Oglądając ten film, warto zwrócić uwagę na oscarowe efekty specjalne i panoramiczne zdjęcia Rogera Deakinsa, który w ubiegłym roku zdobył drugą statuetkę za pracę nad filmem „1917”. Koneserzy muzyki na pewno docenią również mroczną ścieżkę dźwiękową skomponowaną przez Hansa Zimmera.
„Giulietta od duchów”: Zachwyt kolorem
Film Federica Felliniego śledzi losy Giulietty (w tej roli Giulietta Masina, żona, muza i wieloletnia współpracownica reżysera), pani domu, która z pozoru ma wszystko – kochającego męża, duży dom i grono oddanych przyjaciół. Gdy odkrywa, że jej ukochany ją zdradza, zaczyna rozumieć, że idealne życie było tylko fasadą, a ona sama zredukowała się do roli żony, zapominając, kim naprawdę jest. Bohaterka wyrusza w metafizyczną podróż w poszukiwaniu siebie. Towarzyszą jej tajemnicze duchy. „Giulietta i duchy” była pierwszym kolorowym filmem Felliniego. Reżyser zachwycony możliwościami, które otwierało przed nim barwne kino, stworzył wizualne arcydzieło. Barokowe zdjęcia Gianniego Di Venanza, fantazyjne kostiumy Piera Gherardiego i muzyka Nino Roty, ulubionego kompozytora Felliniego, sprawiają, że nie sposób oderwać wzroku od ekranu.
„Drzewo życia”: Miejsca nieodkryte
Po premierowym pokazie filmu w Cannes w sali zapanowała kompletna cisza. Doświadczeni krytycy potrzebowali dłuższej chwili, żeby ubrać w słowa to, co przed chwilą widzieli. „Arcydzieło” – zaczynali później swoje recenzje. Film Terrence’a Malika, nad którym reżyser pracował od końca lat 70., w pełni zasłużył sobie na to miano. „Drzewo życia” to oda do piękna. Film śledzi losy Jacka. Gdy czas beztroskiego dzieciństwa mija, a chłopiec zaczyna dorastać, postanawia znaleźć odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania. W tym celu wyrusza do najodleglejszych miejsc w czasie i przestrzeni – miejsc, w których nie był jeszcze nikt. Filozoficznej refleksji towarzyszą fenomenalne zdjęcia Emmanuela Lubezki (trzykrotnego laureata Oscara: „Grawitacja”, „Birdman” i „Zjawa”), muzyka Alexandre’a Desplata oraz aktorskie trio: Brad Pitt, Jessica Chastain i Sean Penn.
„Grand Budapest Hotel”: Dopracowana estetyka
Podobne artykułyNajbardziej widowiskowe filmy na platformach streamingowychJulia WłaszczukKino Wesa Andersona to idealna mieszanka specyficznego humoru, autorskiej estetyki i genialnej obsady. „Grand Budapest Hotel” ma to wszystko i jeszcze wiele więcej. Akcja filmu toczy się w Żubrówce, fikcyjnym kraju Europy Wschodniej, w okresie międzywojennym. Legendarny konsjerż, Gustave H., bierze pod skrzydła młodego Zero Moustafę, który pragnie zostać lobby boyem. Pewnego dnia Gustave dowiaduje się, że jedna z jego ulubionych pensjonariuszek, Madame D., zmarła i zapisała mu w spadku niezwykle cenny obraz. Komedia zachwyca dopracowanymi w najdrobniejszych szczegółach kadrami, dizajnerskimi kostiumami (projektu włoskiej kostiumografki i wielokrotnej współpracownicy reżysera, Mileny Canonero), a także obsesyjnie symetrycznymi wnętrzami. W oczekiwaniu na premierę „Kuriera Francuskiego z Liberty, Kansas Evening Sun”, nowego filmu Andersona, który wedle zapowiedzi ma być najważniejszym tytułem w jego dotychczasowym dorobku, warto powrócić do jego oscarowego arcydzieła.
„Sny”: Oniryczna podróż
Akiro Kurosawa to jeden z największych wizjonerów kina. Za sprawą jego autorskich filmów zachodni świat odkrył japońską filmografię. Jednym z najciekawszych projektów w dorobku reżysera są „Sny”. Film jest ekranizacją ośmiu snów samego Kurosawy. Reżyser przez lata zaraz po obudzeniu zapisywał (a także rysował) wszystko, co udało mu się zapamiętać. Spośród tysięcy pomysłów wybrał kilka najciekawszych. Każda z opowieści toczy się w innym czasie i przestrzeni – podczas onirycznej podróży odwiedzamy odseparowaną od świata, niemal idylliczną wioskę, a innym razem lądujemy w zagrożonym zagładą nuklearną Tokio. Za pomocą nasyconych symbolami obrazów Kurosawa dzieli się refleksją na temat człowieka, cywilizacji i przyszłości planety.
„Portret kobiety w ogniu”: Hipnotyczna miłość
Historia kina to nie tylko wybitni reżyserowie, ale również reżyserki, które zbyt często pozostają na marginesie branżowych zestawień i nominacji. A przecież to właśnie kobiety dały światu takie arcydzieła jak „Cléo od 5 do 7” (Agnès Varda), „Córki pyłu” (Julie Dash), „Orlando” (Sally Potter), „Fortepian” (Jane Campion), „Między słowami” (Sofia Coppola) czy „Atlantyk” (Mati Diop). Za kamerą jednego z najważniejszych filmów minionego roku (a najpewniej także dekady) również stanęła artystka, Céline Sciamma. Nagrodzony w Cannes „Portret kobiety w ogniu” to hipnotyzujący obraz miłości, która rozkwita między młodą szlachcianką a zatrudnioną przez jej matkę malarką. Z pomocą operatorki Claire Mathon reżyserka rozprawia się z męskim spojrzeniem na erotykę, kobiecość i sztukę, zastępując je zupełnie inną, kobiecą perspektywą. Miłośniczki filmów kostiumowych na pewno docenią kreacje Dorothée Guiraud.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.