Kyŏng-ha, główna bohaterka powieści Han Kang, rozstaje się z mężem, traci opiekę nad dzieckiem, odchodzi z pracy i staje się osobą egzystującą na marginesie życia społecznego. Przeżywa załamanie nerwowe, ale odzyskuje sprawczość i zaczyna żyć na własnych zasadach. Walczy nie tylko o swoją prawdę, ale także odkłamanie historii swojej wspólnoty. – Han Kang jest niezwykle wrażliwą pisarką. Dostrzega duchowy aspekt rzeczywistości. Stworzoną przez nią bohaterkę postrzegam jako szamankę, która nie działa w swoim interesie, ale w interesie społeczności – mówi tłumaczka powieści Justyna Najbar-Miller.
Aleksandra Pakieła: Znacznie częściej mówimy i czytamy o Korei Północnej niż Południowej. A historia południa jest niezwykle symboliczna i bolesna. Zwłaszcza historia ludobójstwa w latach 1948-1949 na wyspie Czedżu. To właśnie tam rozgrywa się akcja najnowszej powieści Han Kang „Nie mówię żegnaj”. Dlaczego Han Kang zdecydowała się na takie tło historyczne swojej powieści?
Justyna Najbar-Miller: To było pierwsze ludobójstwo w Korei Południowej, do którego doszło w trakcie formowania się podziału na Koreę Północną i Południową. Moim zdaniem ta książka nie opowiada tylko o ludobójstwie na wyspie Czedżu, ale o samej historii Korei: masakrze Ligii Podo, podziale ideologicznym, dyktaturze, okresie milczenia, kształtowaniu się nowej tożsamości Koreańczyków.
Dowiadujemy się, że skala ludobójstwa w Korei Południowej była ogromna.
Tak, na samej wyspie Czedżu od 1948 do 1954 roku zamordowano około 30 tysięcy osób. Chociaż do największego ludobójstwa doszło w latach 1948-1949, to konflikt między prokomunistycznymi partyzantami a siłami rządowymi na wyspie Czedżu zakończył się oficjalnie dopiero w 1954 roku, gdy zniesiono zakaz wstępu na górę Halla.
Po wybuchu wojny koreańskiej [toczyła się w latach 1950-1953 między północnokoreańskimi komunistami a siłami ONZ (przede wszystkim amerykańskimi), wspierającymi wojska południowokoreańskie – przyp. red.] w całej Korei Południowej dochodziło do prewencyjnych aresztowań i egzekucji ludzi, których podejrzewano – niekoniecznie słusznie – o sympatyzowanie z komunistami. Dlatego też w okresie dyktatury ludzie bali się mówić o tamtych wydarzeniach: nie chcieli zostać zaklasyfikowani jako wrogi element. Temat podjęto dopiero w latach 90., a w 2000 roku powołano pierwszą narodową komisję, która miała ustalić prawdę o tym, co wydarzyło się na Czedżu. Jednak wiele spraw pozostało niewyjaśnionych, a mieszkańcy wyspy do tej pory zmagają się ze skutkami doznanej traumy.
Historyczne tło stanowi jedną warstwę powieści. Drugą jest teraźniejszość – historia trzech kobiet. Kim one są?
To historia pisarki o imieniu Kyŏng-ha, która napisała powieść o ludobójstwie w mieście K – można się domyślić, że jest to celowe nawiązanie do Kwangju przedstawionego przez Han Kang w „Nadchodzi chłopiec”. Kyŏng-hę nawiedzają symboliczne sny o zalewanych przez przypływ kopcach i czarnych drzewach. W urzeczywistnieniu tych snów ma jej pomóc przyjaciółka In-sŏn – kolejna ważna bohaterka, która w trakcie realizacji wspólnego projektu ucina sobie piłą mechaniczną dwa palce i trafia do szpitala. Trzecią bohaterką jest matka In-sŏn – poznajemy ją ze wspomnień córki oraz z listów i pozostawionych dokumentów.
Obecnie w Korei Południowej społeczeństwo jest bardzo antyfeministyczne. Według statystyk aż 25 proc. młodych mężczyzn deklaruje antyfeminizm. W powieści Han Kang główną rolę odgrywają kobiety. Czy jest to swego rodzaju manifest?
Faktycznie, w Korei Południowej dochodzi obecnie do istnej wojny płci. Kobiety oczekują poszanowania swoich praw i dążą do samorealizacji, a mężczyźni nie wiedzą, jak sobie poradzić z tymi zmianami.
Nie jestem pewna, czy „Nie mówię żegnaj” można nazwać manifestem, ale jest to z pewnością powieść napisana z kobiecej perspektywy. Han Kang zadebiutowała zresztą w latach 90., kiedy w Korei Południowej doszło do rozkwitu powieści pisanych przez kobiety i poruszających problemy kobiet. Już w „Wegetariance” przedstawiła silną kobiecą postać, która konsekwentnie odmawia jedzenia mięsa, nie licząc się z oceną społeczną. „Nie mówię żegnaj” to powieść o kobiecym oporze, walce o własną prawdę i prawo do samorealizacji. Co ciekawe, kobiety z Czedżu słyną z tego, że są bardzo silne i niezależne. Nawet bóstwo, które stworzyło tę wyspę, jest bóstwem kobiecym.
W nowej powieści jest dużo niedopowiedzianych kobiecych historii.
Główna bohaterka, Kyŏng-ha, przeżyła załamanie nerwowe. Wiemy, że ma za sobą rozstanie, traci opiekę nad dzieckiem, odchodzi z pracy, staje się staje się osobą egzystującą na marginesie życia społecznego. Wpada w depresję, rozważa samobójstwo. Jej decyzja o rozstaniu z mężem wynika jednak z pragnienia, by żyć na własnych zasadach, w wewnętrznej spójności.
Ta walka o odzyskanie sprawczości jest odczuwalna wręcz fizycznie podczas lektury powieści. Gdy Kyŏng-ha brnie przez śnieżną zamieć, by spełnić prośbę przyjaciółki przebywającej w szpitalu – czyli nakarmić jej papużkę – dzięki plastycznym opisom czujemy wręcz jej ból. Skąd w niej taka determinacja? Przecież ryzykuje własnym życiem.
Postrzegam tę bohaterkę jako szamankę, która nie działa w swoim interesie, ale w interesie społeczności. Wprawdzie celem jej podróży jest ocalenie papużki In-sŏn, ale w rzeczywistości wiedzie ją tam przeznaczenie. Ma udać się na wyspę, aby poznać i przekazać dalej prawdę o ludobójstwie na Czedżu i w całej Korei Południowej. Wsłuchać się w historię rodziny In-sŏn i dzięki niej usłyszeć skargi wszystkich zmarłych dusz. Brnięcie przez śnieg przypomina mi koreański rytuał, w trakcie którego szamanka przedziera się przez białe płótno.
Szamanizm w Korei jest popularny?
Szamanizm w Korei jest naturalną religią, opartą na tradycji przekazywanej w ciągu pokoleń, istniejącą od początku istnienia narodu koreańskiego. W tym społeczeństwie są szamani, którzy przechodzą tak zwaną „chorobę szamańską” i dziedziczni. Wydaje mi się, że w nowej powieści Han Kang można dostrzec znamiona choroby szamańskiej. Zresztą to właśnie na Czedżu szamanizm uznawany jest obecnie za najbardziej autentyczny. Po tragicznych wydarzeniach masakry szamani odprawiali tam prywatne obrzędy, żeby ukoić dusze zmarłych, a jednocześnie przynosili ukojenie
ich rodzinom. Oficjalnie nie można było mówić o ludobójstwie, więc pełnili funkcję terapeutów. Obrzędy ku czci zamordowanych na Czedżu są wciąż odprawiane.
Czym objawia się choroba szamańska?
Proszę zauważyć, że Kyŏng-ha nie może jeść, pije za to duże ilości wody. Kilkakrotnie czytamy, że jej jedynym posiłkiem jest lekkostrawna zupa ryżowa. Widzimy też objawy somatyczne, jak silne migreny czy skurcze żołądka. Bohaterka cierpi na bezsenność, a kiedy zasypia, nawiedzają ją niepokojące sny, które wieszczą jakieś zadanie. Czasami trudno jej odróżnić sen od jawy. W chorobie szamańskiej dopiero ceremonia inicjacji może sprawić, że osoba doświadczająca tych dolegliwości będzie mogła przyjąć bóstwo opiekuńcze i zapanuje nad stanem, w którym się znalazła. Kyŏng-ha co prawda nie przyjmuje bóstwa, ale zaczyna komunikować się z duszami zmarłych, widzieć więcej niż przeciętny człowiek.
Han Kang czerpie z szamanizmu, ale unika dosłowności. W jej poprzedniej powieści „Nadchodzi chłopiec” również doszukiwano się elementów szamańskich obrzędów oczyszczenia poświęconych duchom zmarłych. Sama Han Kang w wywiadzie udzielonym w czasie Festiwalu Conrada w 2021 roku wspominała, że pisząc tamtą powieść, świadomie użyczyła samej siebie, chociaż wiązało się to z fizycznym i emocjonalnym cierpieniem. Już wtedy stała się medium dla ofiar masakry w Kwangju.
Niezwykle ważnym elementem powieści jest śnieg. Rozmawiałyśmy już o brnięciu przez zamieć jako pewnego rodzaju szamańskim rytuale, ale białe płatki spełniają także inne funkcje. Czym jeszcze w powieści jest śnieg?
Śnieg to most, który łączy światy – żywych i zmarłych, ziemski i duchowy. Han Kang pisze o tym, że płatki śniegu są jak szwy. Łączą i pozwalają dotrzeć do tego, co zostało odrzucone, zszyć ze sobą wspomnienia, być w kontakcie z przeszłością. Z opowieści matki In-sŏn dowiadujemy się, że po masakrze na Czedżu musiała razem ze swoją siostrą odgarniać śnieg z twarzy zmarłych, by zidentyfikować swoich bliskich. Kilkadziesiąt lat później grube płatki śniegu, spadające na wyspę, przypominają o wydarzeniach z przeszłości. Łączą przeszłość z teraźniejszością, nie pozwalają zapomnieć o tym, co boli.
Szwy pojawiają się też w innych częściach książki.
Tak, na przykład w opowieści o tym, jak matka In-sŏn zaszywała list od swojego brata w wieczku pudełka na nici. Szwy pojawiają się także w momencie, gdy In-sŏn traci dwa palce, które lekarze przyszywają jej z powrotem w szpitalu. To bardzo symboliczny fragment. Aby palce mogły znowu być sprawne, trzeba co kilka minut nakłuwać ranę. To bolesny proces. Początkowo In-sŏn chce się poddać, zrezygnować z długotrwałego procesu scalania się palców z ciałem, lecz lekarze jej to odradzają ze względu na ból fantomowy, który może odczuwać nawet do końca życia.
O czym jest ten ból?
To nawiązanie do historii rodziny In-sŏn, do trudnej historii Korei. Gdy pogrzebiemy w niepamięci traumatyczne wydarzenia, do końca życia może towarzyszyć nam cierpienie. Ten ból jest o tym, że warto przepracować dawne traumy, mimo uciążliwości i nieznośności tego procesu. Tak jak In-sŏn w szpitalu musimy cały czas pobudzać nerw, drażnić go, by móc scalić ze sobą zdezintegrowane obszary naszej tożsamości i zaakceptować fakt, że jesteśmy złożeni także z tego, co trudne.
In-sŏn po śmierci matki dociera do jej dokumentów, listów swojego ojca, więźnia politycznego, a także sprawozdań prasowych, materiałów źródłowych i odtajnionych amerykańskich akt wojskowych. Stara się zrozumieć, co się wydarzyło, ale prawda ją przytłacza. Mówi o tym tak: „W pewnym momencie, gdy materiały coraz bardziej się kumulowały i ogólny zarys starał się wyraźny, uświadomiłam sobie, że się zmieniam. Czułam, że już nic mnie więcej nie zdziwi, co ludzie są w stanie uczynić innym ludziom… Że wykrojono ze mnie coś, co znajdowało się głęboko w moim sercu, że krew, która wypłynęła z ubytku, nie jest już dłużej czerwona i nie tryska z werwą, a obszarpana rana pulsuje bólem i tylko zaniechanie może go uśmierzyć”.
Chce zaniechać dalszych poszukiwań, grzebania w przeszłości. Ale szybko zdaje sobie sprawę z tego, że to niemożliwe.
Autorka zwraca uwagę, że piękne kryształki śniegu powstają wokół pyłu, drobnego zanieczyszczenia. Czytamy: „Chmury nie są zbudowane wyłącznie z cząsteczek wody, ale w ich skład wchodzi mnóstwo zanieczyszczeń, które unoszą się z powierzchni ziemi razem z parą wodną”.
„Nie mówię żegnaj” ma bardzo wiele warstw symbolicznych. Okalające Czedżu morze pochłonęło wiele ofiar poddanych egzekucji. Woda, parując z morza, tworzy chmury – zanieczyszczone cząsteczki wody zbijają się w kryształki i spadają białym puchem na ziemię. Może te pyłki w środku to prochy zamordowanych przodków? W tym utworze wszystko się ze sobą łączy. Płatki śniegu ze względu na swoją strukturę i genezę mogą być też uznane w tej powieści za łączniki dwóch światów, o których wcześniej wspominałam: ziemskiego i duchowego.
A czego symbolem są czarne drzewa, które śnią się głównej bohaterce?
Na oficjalnej stronie internetowej autorki (https://han-kang.net/Visual-Arts) znajdują się zdjęcia jej prac artystycznych. Jedną z nich jest „Funeral” – niewielka instalacja złożona z czarnych elementów przypominających występujące w powieści drzewa. Myślę więc, że ten sen ponagla główną bohaterkę do wyprawienia pewnego rodzaju pogrzebu. W Korei bardzo ważne jest to, żeby pogrzebać swoich przodków, oddać im cześć. Dopóki ciała nie spoczną w spokojnym miejscu, duchy będą błąkać się po ziemi. Na Czedżu wiele osób było pochowanych w masowych grobach; w trakcie wykopalisk część ciał zidentyfikowano, urządzono im pogrzeby. Jest jednak wiele ciał niezidentyfikowanych. Kyŏng-ha czuje, że jest to rodzaj misji. Waha się jednak, czy podoła temu zadaniu. Sama nie wie, jak ten sen interpretować. Dopiero podróż na wyspę sprawia, że dociera do zbiorowej jaźni.
Zbiorowej jaźni?
Według mnie to powieść o duszy Koreańczyków, docierająca do samego centrum. Pisarka Kyŏng-ha i pisarka Han Kang piszą o Czedżu, ale o wyspie piszą w taki sposób, jakby miały za pomocą tej historii przedstawić to wszystko, co bolesne, i to, co piękne w Korei Południowej.
Han Kang jako niezwykle wrażliwa pisarka widzi rzeczywistość inaczej, głębiej, przecina taflę rzeczywistości, staje na granicy dwóch światów. Przyroda w jej powieści to świetnie obrazuje. Dzięki niej widzimy też duchowy aspekt rzeczywistości – w „Nie mówię żegnaj” wszystko ma duszę.
Nawet występujące w powieści papugi?
Myślę, że papugi także są związane z duszą. W „Nadchodzi chłopiec” Han Kang tytułowy bohater wpatruje się w twarz zmarłej osoby i zastanawia się, „dokąd uleciało to coś, co było niczym młody ptak”. Ptaki od zawsze dobrze obrazują duszę. Papugi In-sŏn pomagają jej również przezwyciężyć samotność, rozmawiają z nią, są łącznikiem między światem natury a światem ludzi. Bo przecież ta książka to także opowieść o relacjach – między człowiekiem a przyrodą, człowiekiem a zwierzęciem i przede wszystkim o relacjach międzyludzkich.
Relacjach często trudnych, naderwanych.
I o takich, które są zaburzone. Powieść ukazuje podróż ku ratowaniu relacji, by zszyć to, co zostało zerwane. Obserwujemy trudną relację między matką a córką, rozluźnioną relację między bliskimi przyjaciółkami, jakimi były wcześniej dla siebie In-sŏn i Kyŏng-ha. Dla mnie „Nie mówię żegnaj” to także historia o tym, że trud, by utrzymać relację, jest też miłością. Miłością polegająca na zrozumieniu, że często nasze traumy relacyjne wynikają z wcześniejszych traum. Ta książka daje nadzieję na to, że relacje można naprawić, zszyć. A rozumiejąc trudne historie bliskich, historie przodków, możemy lepiej zrozumieć siebie.
Justyna Najbar-Miller przełożyła na język polski wszystkie powieści Han Kang, jakie do tej pory ukazały się w Polsce. Jest także autorką „Dnia z życia pisarza Kubo. Studium tożsamości koreańskiego intelektualisty” (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2014) oraz współautorką „Koreańskich światów kobiet – między dziedzictwem konfucjanizmu a wyzwaniami współczesności” (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, 2019).
Han Kang – poetka, nowelistka, pisarka. Studiowała literaturę na prestiżowym uniwersytecie Yonsei w Seulu. Zadebiutowała w 1993 roku wyborem wierszy. Rok później wygrała konkurs literacki gazety „Seoul Shinmun” za opowiadanie „Czerwona kotwica”. W 2005 roku dostała Yi Sang Literary Award za „Plamkę mongolską”, opowiadanie wchodzące w skład jej najpopularniejszej dotąd powieści „Wegetarianka”, za którą w 2016 roku otrzymała International Booker Prize. Opublikowała także m.in. „Nadchodzi chłopiec” (W.A.B., 2020) czy „Białą elegię” (W.A.B., 2022).
Powieść „Nie mówię żegnaj” ukazała się w Polsce w styczniu 2024 roku nakładem wydawnictwa W.A.B.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.