– Otaczam się rzeczami, które mają w sobie jakiś emocjonalny ładunek – mówi w rozmowie z Vogue.pl Zuza Stępień, absolwentka Royal Academy of Arts w Antwerpii. Stępień właśnie zadebiutowała marką Starska, która oferuje Polkom luksusowe torby i skórzane dodatki utrzymane w minimalistycznym stylu.
Polska branża mody nie zwalnia tempa. Niedawno pisaliśmy o debiutanckiej kolekcji akcesoriów PAULBAAR, a już prezentujemy nową markę, za którą stoi mieszkająca i pracująca w Krakowie Zuza Stępień.
Projektantka przed założeniem własnej marki pracowała jako stylistka, ale przyznaje, że zawsze fascynowało ją nie tylko tworzenia obrazów 2D, ale także fizyczne wykonywanie rzeczy: – Asystując, pracowałam ze stylistami, którzy są bardzo kreatywni. Stylizacja nie ograniczała się dla nich jedynie do wypożyczenia drogich ubrań. Swoimi stylizacjami opowiadali historię, bawili się formą, materiałem, kreowaniem obrazu – wyznaje Stępień.
Po ukończeniu studiów w Antwerpii pracowała m.in. dla Panosa Yiapanisa, który pomógł jej rozwinąć bardziej holistyczne myślenie o tym, co robi: – U Panosa na potrzeby sesji wiele rzeczy wykonuje się w studiu ręcznie – mówi projektantka. – Dodatkowo, zanim zaczęłam pracę, studiowałam projektowanie mody. Zawsze ciągnęło mnie do projektów, które łączą w sobie także stylizację i creative direction – dodaje.
W swoich projektach bazuje na rozbudowanym researchu, a inspiracji szuka w bibliotekach, na pchlich targach czy w second handach: – Jestem zbieraczem i uwielbiam papier, dlatego najbardziej inspirują mnie stare zdjęcia oraz książki – zdradza Vogue.pl.
Prace nad swoją debiutancką kolekcją zaczęła w sposób organiczny, nie myśląc wtedy jeszcze o założeniu marki. Przez dwa lata skupiła się na rzemiośle, wykonując po drodze wiele prób zarówno skórzanych akcesoriów, jak i metalowych ozdób: – W Polsce zaczęłam odkrywać rzemieślniczy potencjał, ale to we Włoszech spotkałam mistrzów fachu, którzy zjedli zęby na robieniu toreb. Musiałam się wiele nauczyć – wyznaje.
Debiutancka kolekcja marki Starska nosi nazwę Mari, Mari na cześć Marii Jaremy, której prace Stępień poznała dopiero na wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie: – Zakochałam się w rzeźbie „Figura”. A kiedy poznałam historię Jaremy, dzieła nabrały nowej wartości – mówi projektantka. – W jej pracach jest jakaś twórcza energia, która mi się udzieliła, delikatność, ale jednocześnie siła i piękno. To pewnie jest trochę osobiste, bo ona również tworzyła w Krakowie.
Co w swojej pierwszej kolekcji proponuje Stępień? Minimalistyczne torebki, które skierowane są do kobiet ceniących sobie rzeczy unikalne, ale jednocześnie funkcjonalne i subtelne.
Formy toreb są proste, geometryczne i idealnie eksponują włoską skórę, z której są wykonane. Paletę kolorów zainspirował stary papier. Wśród oferowanych modeli znajdziemy m.in. torby w odcieniu błękitu, pudrowego różu, głębokiej zieleni czy intensywnej żółci. Projektantka tworząc modele, odwoływała się do referencji vintage: – Było ich bardzo wiele, bo oprócz stworzenia kolekcji, definiowałam także charakter marki. Wśród głównych wymienia modernistyczną architekturę i biżuterię Franka L. Wrighta oraz Margaret Patt, zdjęcia Aliny Szapocznikow oraz styl Lauren Bacall. Co jeszcze pojawiło się na moodboardzie? – Projekty domu mody Herse, a przede wszystkim polska sztuka lat 40. i 50., w tym prace Władysława Strzemińskiego i ukochanej Marii Jaremy – dodaje Stępień.
Projekty Starskiej wyróżniają także rzeźbiarskie ozdoby, dla których główną inspiracją była wspomniana wcześniej rzeźba „Figura”. Wszystkie metalowe elementy zostały zaprojektowane w studiu marki tak, aby podkreślić unikatowość projektów: – Chciałam, żeby ozdoby miały ciężkość rzeźby, będąc jednocześnie subtelną formą biżuterii. Nawiązują one również do osobistego stylu właścicielki marki, która jak sama przyznaje jest zbieraczem starych, metalowych ozdób i „dziwactw vintage”.
Kampania kolekcji Mari, Mari powstawała w przestrzeniach pracowni rzeźbiarskiej Zygmunta Koniecznego oraz w budynkach zarządu Nowej Huty: – W obu tych miejscach trochę zatrzymał się czas, ale pozostają one bardzo aktualne. Chciałam podkreślić elementy rzemiosła i sztuki nie będąc zbyt dosłownym, stąd pracownia Zygmunta Koniecznego – opowiada Stępień. – Za to Budynek Z w Nowej Hucie to zapomniana modernistyczna perełka na mapie Krakowa. Doborem lokalizacji czy modelki chciałam dyskretnie zamanifestować, że jesteśmy z Polski i Europy Wschodniej. Nie chciałam, żeby te zdjęcia wyglądały jak z paryskiego żurnala, ale żeby bardziej miały klimat zdjęć z „Przekroju” z lat 60. – dodaje.
Projektantka nie chce za bardzo wybiegać w przyszłość, ale myślenie o następnej kolekcji przychodzi jej naturalnie: – Chcę rozwijać Starską, skupiając się na jakości i rzemiośle. Mamy w planach ciekawe współprace, ale jeszcze nie mogę zdradzać ich szczegółów.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.