„Krew jest pierwszym materiałem fikcji: ojciec, brat – podczas gdy z mleka płynie inna fikcja, matka, siostra i dzieci” – słowa Jeana-Luca Nancy’ego patronują wystawie „Of Blood And Milk” w warszawskiej galerii Pola Magnetyczne. Idąc ich tropem, kurator Patrick Komorowski wybrał najciekawszych artystów młodego pokolenia, którzy symbolicznie odnosząc się do motywów krwi i mleka, opowiadają o kryzysie tożsamości. – Kończy się świat, który znaliśmy od pokoleń, świat jasnych ról społecznych i płciowych, ale też antropocentryzmu czy różnorodności biologicznej – mówi Komorowski.
Braterstwo krwi: Bucki, Sobczak, Winkler, Bieńko
– Spośród wielu wyrazów określających krew po łacinie „cruor” opisuję tę, która wypływa z ciała, przelewa się na polu walki, krzepnie na ranach – mówi Komorowski, kurator wystawy, stając przed monochromatycznymi pracami Emila Buckiego, malowanymi czarnym tuszem. Dyptyk „Alphabet Learning” przedstawia zbiórkę dzieci formujących szereg w złowróżbne „Z”, by zaraz upaść na śnieg, zmieniając się w anonimowe, zwęglone ciała. Inna praca, zatytułowana „The Ninth Month”, nie ma nic wspólnego z narodzinami, dziewiąty miesiąc wojny to pożoga. Ogień powoli trawiący miasto i duszący, oślepiający dym – czarna plama tuszu pochłaniająca krajobraz.
Podobny nastrój zwątpienia i goryczy niesie obraz Pawła Sobczaka „Monkey With a Boy”. Wyidealizowany młody mężczyzna – sklejony z wizerunków idoli, fascynacji i miłości, uderzająco przypomina chłopca z obrazu Caravaggia (np. „Chłopiec z koszem owoców”), który jest ukrytym autoportretem mistrza z okresu choroby. Bohater Sobczaka też cierpi fizycznie – ma sińce na twarzy, wychudzone ciało z wystającymi żebrami, krwawiący sutek. Czy ugryzła go oplatająca jego szyję małpa? Czy krople krwi, które wpadają do butelki i zmieniają się w plemienne bóstwa, budzą w jego głowie demony? Sobczak otwarcie wypowiada się o swoich traumach, takich jak alkoholizm matki. Sięga też po dzieła wielkich mistrzów, żeby znaleźć w nich odniesienia dla siebie jako queerowego artysty.
To zresztą częsty zabieg, sięga po niego też Sebastian Winkler, autor monumentalnego kolażu „Prison Boys”. Podwójny portret postaci, której rysy przywodzą na myśl fałszywe głowy wykorzystane przez więźniów w filmie „Ucieczka z Alcatraz”, uruchamiają skojarzenia z ideałem surowej amerykańskiej męskości, Clintem Eastwoodem, który w połowie lat 70. wcielił się w głównego bohatera filmu, czy samym mitem zuchwalców silniejszych niż system. Postacie złączone namiętnym pocałunkiem są jak lustrzane odbicia, nawiązują do mitu o Narcyzie, a jednocześnie artysta wykleja ich ciała ze strzępków zdjęć własnej skóry. Ich dłonie stają się jego dłońmi, owłosienie na ciele – jego włosami. Erotyzm opowieści rozgrywa się w subtelnych detalach.
Grę z widzem prowadzi też Jędrzej Bieńko. Artysta stosuje autorską technikę: maluje aerografem – rozpyloną farbą na płótnach bez gruntu. Używa ciemnej palety, którą tylko punktowo rozświetla białymi iskrami. Efekt jest hipnotyzujący, z czarnej mgły wyłaniają się zjawy, są przestrzenne, ale niematerialne. Na obrazie „Hand” przesuwająca się ręka żłobi płótno. – Ale to nie jest ludzka dłoń – zauważa Patrick. – Zwróć uwagę, że ma sześć palców. To nasz mózg płata figle, czyta rzeczywistość tak, jak chcielibyśmy ją widzieć i nazywać – dodaje. Świat, który nas otacza, wcale nie musi być tym, czym się wydaje.
Czerwone mleko: Misztal, Rutkowska, Szary, Świtaj
„The Milk of Dreams” – tytuł książki surrealistki Leonory Carrington stał się hasłem Biennale w Wenecji w 2022 roku, wyjątkowej edycji, bo oddającej głos kobietom. To one stanowiły 90 proc. prestiżowej grupy twórców zaproszonych do programu głównego, zmieniały jego język i tematy. Szczególnie silnie wybrzmiała perspektywa czarnoskórych artystek.
Symboliczne mleko na warszawskiej wystawie działa podobnie. Monika Misztal, razem z malarkami młodszego pokolenia – Julią Świtaj, Zuzanną Szary czy Anną Rutkowską – aktualizuje definicję współczesnej kobiecości, mówi o jej udrękach i nowych perspektywach. – Mleko to w pewnym sensie przefiltrowana krew – zauważa Patrick, gdy pytam, skąd w wybranych przez niego obrazach artystek jest tyle nasyconej czerwieni.
Monika Miszal portretuje telefon – chyba najbardziej osobisty i intymny ze współczesnych przedmiotów, a jednocześnie perfidne narzędzie opresji. Na płótnie malowanym emocjonalnymi pociągnięciami pędzla widzimy kobiecą dłoń, która czule dotyka ekranu. Gest przypomina akt masturbacji, a symbolicznie czerwone paznokcie idealnie pasują do wielkiej czerwonej słuchawki na wyświetlaczu. Tło zdaje się drżeć wraz z telefonem. Podobne napięcie buduje drugi obraz artystki pt. „Yellow Eyes”. Spojrzenie fizycznie napiera na kobietę, molestuje ją, przybierając formę obiektywu. Jest bezwzględne.
Anna Rutkowska opowiada historie językiem abstrakcji. To, na co patrzymy, nie jest jednoznaczne, poruszamy się wodzeni własną intuicją i falą osobistych skojarzeń. Czy jasny kształt na czerwonym tle to falliczna forma, czy wykręcona w spazmie dłoń? Czy lustro w tle zmienia się w kobiecą postać z głową w kształcie jaja? A jeśli tak, to dlaczego jest tak odległe, zimne i zdystansowane? Buduar, ważny motyw XIX-wiecznego malarstwa, w XXI wieku nie jest opowieścią ani o bliskości, ani o rozkoszy.
Temat ciała i seksualności porusza też „Heresia” Zuzanny Szary. Nagie kobiece postacie obmywają się w wodzie, są senne i opuchnięte, przypominają tłuste gąsienice, również pojawiające się na obrazie. Czy też czekają na swoje cudowne przepoczwarzenie? Czy śniąc, marzą o tym, że uwolnią się ze swoich ciał?
Julia Świtaj nie nadaje swoim płótnom tytułów, ale sięga po czytelne popkulturowe motywy: zachód słońca czy pustynny krajobraz z białym szkieletem. Zabawne postacie rodem z kreskówki – bloby przypominające kobiety i pingwina – to grupa żałobników opłakujących szóste wymieranie w dobie późnego antropocenu.
Paweł Sobczak, Małpa z chłopcem, 2020, olej na płótnie, 80 x 60 cm
Jędrzej Bieńko, Ręka, 2022, akryl na płótnie, 40 x 50 cm
3/4 Dzięki uprzejmości artysty i Pola Magnetyczne Gallery
Zuzanna Szary, Herezja, 2022, technika mieszana na płótnie, 150 x 180 cm
4/4 Dzięki uprzejmości artysty i Pola Magnetyczne Gallery
Julia Świtaj, Bez tytułu, 2022, technika własna na płótnie
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.