Znamy już tegorocznych kandydatów do Oscarów. Jak zwykle nie obyło się bez kontrowersji, niespodzianek i rozczarowań. Wybraliśmy 10 świetnych filmów, które zostały całkowicie pominięte przez Akademię.
„C’mon, c’mon”: Sztuka słuchania
Czarno-białe „C’mon, c’mon” Mike’a Millsa pokazuje kilka dni z życia dziennikarza radiowego Johnny’ego (Joaquin Phoenix w zupełnie innej odsłonie niż w „Jokerze”), który bierze pod opiekę kilkuletniego siostrzeńca Jesse’ego (Woody Norman). Wspólnie spędzony czas okaże się cenną lekcją wrażliwości. „C’mon, c’mon” skutecznie poprawia humor.
„Titane”: Jedyny taki horror
Nagrodzony Złotą Palmą w Cannes film Julii Ducournau to jeden z najoryginalniejszych i najbardziej kontrowersyjnych filmów minionego roku. „Titane” śledzi losy androgynicznej Alexii (Agathe Rousselle), tancerki erotycznej i seryjnej morderczyni, uciekającej przed wymiarem sprawiedliwości. Przekraczający gatunkowe ramy horror wystawia widzów na próbę, budząc dyskomfort, momentami graniczący z przerażeniem, innym razem z obrzydzeniem. „Titane” było francuskim kandydatem do Oscara, ale film nie znalazł się nawet na shortliście jury. Podobnie jak sama Ducournau, której wróżono nominację za scenariusz i reżyserię.
„Wyspa Bergamana”: Historia małżeńska
Para filmowców – Chris i Tony (Viky Krieps i Tim Roth) – spędza lato na wyspie Fårö. Patronem wizyty jest Ingmar Bergman, który na niewielkiej wysepce tworzył najsłynniejsze dzieła. W cieniu reżysera Chris i Tony próbują nadać kształt własnym historiom. Pobyt na wyspie wystawia też na próbę ich małżeństwo. Film Mii Hansen-Løve to historia miłości, tych gasnących, tych wybuchających niespodziewanie i tych, które wydają się trwać, niezależnie od upływu czasu. Love story na miarę naszych niespokojnych czasów.
„Kurier Francuski z Liberty Kansas, Evening Sun”: Uczta dla zmysłów
Po premierze filmu na festiwalu w Cannes Wesowi Andersonowi wróżono statuetkę za reżyserię. Ostatecznie komedia w gwiazdorskiej obsadzie (na czele z Tildą Swinton, Billem Murrayem, Frances McDormand, Timothée Chalametem i Saoirse Ronan) nie przekonała oscarowego jury. Anderson pozostaje wierny unikatowej estetyce, a piękne zdjęcia, dopracowane w najdrobniejszych detalach scenografia i kostiumy oraz nastrojowa muzyka tworzą niezwykłą oprawę dla opowieści.
„Zola”: Seks, intrygi i wiralowe tweety
Scenariusz debiutu Janiczy Bravo zainspirowała seria tweetów opublikowanych kilka lat temu w sieci przez tancerkę Aziah „Zolę” King (Taylour Page). Gdy poznaje pracownicę seksualną Stefani (w tej roli wnuczka Elvisa Presleya, Riley Keough), szybko trafia w samo serce niebezpiecznej rozgrywki między alfonsem, gangsterami a łańcuszkiem żądnych wrażeń mężczyzn. Bravo chwalono za dogłębne przedstawienie współczesnej kobiecości.
„Pomiędzy”: W nieodległej przeszłości
W Nowym Jorku lat 20. XX wieku życie Irene (Tessa Thompson) naznaczone jest wykluczeniem z powodu koloru skóry. Los wydaje się łaskawszy dla Clare (Ruth Negga), która podaje się za białą. Przyjaźń kobiet okaże się oparciem w obliczu rosnących nastrojów rasistowskich. Reżyserki debiut aktorki Rebeki Hall, znanej m.in. z „Vicky Cristina Barcelona”, typowano jako pewniak w kategoriach aktorskich, szczególnie za kreację Neggi.
„Zielony Rycerz. Green Knight”: Epicka historia
Podczas gdy „Tragedię Makbeta” Joela Coena doceniono trzema nominacjami, w tym za świetny występ Denzela Washingtona, epicki „Zielony Rycerz” przeszedł bez echa. Sir Gawain (Dev Patel), młody i porywczy siostrzeniec króla Artura, wyrusza śladem tytułowego rycerza, by uwolnić się od rzuconej na niego klątwy. Nowy film Davida Lowery’ego („Ghost Story”) to współczesna baśń w niezwykle estetycznym wydaniu. Nie tylko dla fanów kina fantasy.
„Memoria”: (Nie)pamięć
Najnowszy film Apichatponga Weerasethakula to kolejna festiwalowa perełka kompletnie zignorowana przez oscarowe jury. Nagrodzona w Cannes „Memoria” przenosi nas do trawionej przemocą Kolumbii. Choć reżyser unika politycznych nawiązań, trudno nie widzieć w „Memorii” próby uchwycenia śladów traumy. Jessica (Tilda Swinton), odwiedzając siostrę w Bogocie, poznaje francuskiego archeologa i młodego muzyka. Jak w każdym filmie Weerasethakula głównym motywem jest sen (bohaterka cierpi na bezsenność), który zaciera granice między przeszłością, teraźniejszością i przyszłością, jawą a marzeniami i koszmarami.
„The Humans”: Za zamkniętymi drzwiami
Trzy pokolenia rodziny Blake’ów spotykają się w nowym mieszkaniu córki, by wspólnie celebrować Święto Dziękczynienia. Gdy zapada wieczór, a puste mieszkanie wypełnia się niepokojącymi cieniami, między bohaterami ożywają dawne konflikty, urazy i napięcia. Film Stephena Karama to obok „Titane” najbardziej niepokojący obraz minionego roku. Choć z pozoru nie dzieje się w nim nic szczególnego, drobne zmiany z reakcjach bohaterów (wielkie brawa dla obsady) sprawiają, że każdą scenę ogląda się w napięciu.
„Red Rocket”: Amerykański sen
Po genialnych „Mandarynce” i „Florida Project” Sean Baker opowiada o Mikeyu Saberze (Simon Rex), byłym gwiazdorze porno, który wraca do rodzinnego Teksasu i żony, z którą „zapomnieli się rozwieść” (Bree Elrod). Szansą na nowy start okazuje się spotkanie z dużo młodszą Strawberry (Suzanna Son). „Red Rocket” szturmem wzięło międzynarodowe festiwale i otworzyło nowy rozdział w karierze Rexa, do tej pory kojarzonego z głupkowatymi komediami klasy B.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.