Własną muzykę i teksty pisze, odkąd skończyła cztery lata. Ta 25-latka może się już pochwalić światowym tournée u boku Harry’ego Stylesa, statuetką BRIT Awards i milionem fanów na Instagramie. Przy okazji premiery singla „Let Them Know”, który zapowiada jej drugi album, z brytyjską piosenkarką rozmawiamy o sukcesie, modzie i miłości do lat 90.
– Miłość do muzyki mam we krwi – mówi Mabel, gdy pytam ją o drogę do muzycznej kariery. – Dorastałam w otoczeniu kreatywnych ludźmi, od zawsze lubiłam przed nimi występować – śpiewałam, grałam na instrumentach i wymyślałam choreografie. W muzycznej pasji wspierali ją rodzice – piosenkarka Neneh Cherry i producent zespołu Massive Attack, Cameron McVey. Jako czterolatka nauczyła się czytać nuty i grać na pianinie. Jej żywy umysł sprawił, że uznano ją za cudowne dziecko, co odbiło się na psychice dziewczynki. Cierpiała na stany lękowe i ataki paniki. Rodzice zabrali ją do Sztokholmu, skąd pochodzi jej matka. Tam rozpoczęła szkołę muzyczną, skupiając się na teorii muzyki i produkcji.
Jako nastolatka wróciła do Londynu, by pracować nad muzycznym debiutem. W 2015 roku ukazał się jej pierwszy singiel „Know Me Better”, który stał się wiralem, zapewniając artystce umowę z wytwórnią Universal Music. Pod jej skrzydłami wydała pierwszą epkę „Bedroom”, a niedługo później mixtape „Ivy to Roses”. Publikacje zebrały pozytywne recenzje, a grono fanów Mabel zaczęło szybko rosnąć. Wśród nich znalazł się Harry Styles, który zaproponował, by towarzyszyła mu podczas trasy koncertowej po Wyspach i Europie. Po powrocie do Londynu była gotowa do pracy nad płytą.
Mabel powraca po sukcesie debiutu „High Expectations”
Debiutancki album „High Expectations” przyniósł jej statuetkę BRIT Awards dla najlepszej artystki solowej. Teraz zapowiada następny. Na początku czerwca Mabel udostępniła krótki film wraz z podpisem „Pozwólcie, że się przedstawię” („Let me reintroduce myself”), niedługo później do sieci trafił singiel „Let Them Know” wraz teledyskiem.
Tytuł i data premiery nowego albumu nie są jeszcze znane, ale Mabel zdradziła nam, czego możemy się po nim spodziewać.
– Pierwszy album był przede wszystkim przedstawieniem się światu. Druga płyta to okazja, by pokazać, kim jestem jako artystka i jaka jest moja wizja. To czas, by naprawdę być sobą. Czuję, że jestem na to gotowa, bo dzięki „High Expectations” wiem już, co chcę muzycznie powiedzieć. Następną płytą pragnę zachęcić do tego fanów. Powiedzieć im: bądźcie sobą i róbcie swoje, nie oglądając się na innych.
W debiucie Mabel skupiła się na brzmieniach w rytmie R&B, teraz unika gatunkowych szufladek. Punktem wyjścia dla nowego materiału stały się dla niej szalone lata 90. i początek lat 2000., które ukształtowały jej muzyczny gust. Dorastając, ciągle słuchała Lauryn Hill, Aaliyah i Destiny’s Child.
Mabel: Moda i muzyka lat 90. są inspirujące
Przełom mileniów jest również ważnym punktem odniesienia dla estetyki artystki i jej stylu. Na naszą zoomową rozmowę wybrała bluzę w psychodeliczne wzory i złote koła – wyglądała jak bohaterka komedii romantycznej „Słodkie zmartwienia”. – Lata 90. to dla mnie nieskończone źródło inspiracji. Uwielbiam ówczesne projekty Alai, Jeana-Paula Gaultiera czy Muglera, którzy są również ulubieńcami mojej mamy. To ona jest dla mnie najważniejszą ikoną stylu. Kochała łączyć elegancką suknię ze sneakersami, a oversize’owe ogrodniczki z sandałkami na obcasie. Wszystkie te inspiracje widać w moim klipie do „Let Them Know”. Wraz z moją stylistką postawiłyśmy na kreacje z archiwum Muglera. Czułam się w nich świetnie.
Pracując nad nowym materiałem, zawsze wyobraża sobie warstwę wizualną – teledysk, scenografię i stylizacje. – Wraz z „Let Them Know” i nadchodzącą płytą zależało mi, aby stworzyć własne uniwersum, do którego mogłabym zaprosić fanów. To kapsuła czasu, która przenosi nas w samo serce lat 90., erę supermodelek, jak Kate Moss, Naomi Campbell czy Cindy Crawford.
Co Mabel ma zawsze w szafie
Obowiązkowe elementy w jej garderobie? – Wygodne dżinsy, najlepiej 501 od Levi’sa, które można nosić do wszystkiego. Do tego szpilki na kaczuszce od Aminy Muaddi. Kocham je, bo są piękne i bardzo wygodne. Na pewno T-shirty z vintage kolekcji Muglera. Kolekcjonuję je. I klasyczne złote kolczyki koła.
Choć nadchodzący rok zapowiada się intensywnie, Mabel stara się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Przyznała też, że marzy o współpracy z Doją Cat albo The Weeknd, ale na razie skupia się na pracy solo. – Chcę się dalej rozwijać. Cały czas doskonalę zdolności wokalne, tekstowe i producenckie, by po każdym projekcie być jako artystka jeszcze lepszą wersją siebie. Marzę, by tworzyć muzykę dla światowej publiczności. To wymaga czasu i pracy, ale mam zamiar dać z siebie wszystko – mówi.
Czas pandemii pozwolił jej zatrzymać się i zastanowić nad tym, jaką drogą powinna iść. I w ogóle nad życiem. – Miniony rok był dla nas wszystkich trudny, pandemia zmusiła nas do zmierzenia się mroczniejszymi wymiarami życia – mówi. – Dlatego pracując nad „Let Them Know” i nowym materiałem, chciałam skupić się na celebracji życia, wspólnego czasu i samych siebie. To muzyka, przy której będziemy mogli zatańczyć, gdy znów spotkamy się na parkiecie.
Po zakończeniu trasy koncertowej Mabel planowała wrócić do studia jak najszybciej, jej plany pokrzyżowała jednak pandemia. Artystka wykorzystała ten czas na przemyślenia i zaangażowanie społeczne. Brała m.in. udział w charytatywnym koncercie Live Lounge Allstars razem z takimi gwiazdami, jak Coldplay, Dua Lipą i Foo Fighters. – Miniony rok pozwolił mi się zatrzymać i zastanowić nad tym, jaką muzykę chcę tworzyć i jaką artystką chcę być. To był trudny, ale cenny czas – mówi.
Choć utwór momentalnie znalazł się w czołówce muzycznych list przebojów, artystka nie spieszy się z ujawnianiem kolejnych kart.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.