Podobno w dniu swoich 19. urodzin życzyła sobie, aby zagrać w ćwierćfinale French Open. Cztery miesiące później Iga Świątek była gwiazdą finałowego meczu rozegranego na paryskich kortach, w którym pokonała rywalkę Sofię Kenin 6-4,6-1. Polka jest najmłodszą zwyciężczynią w paryskim turnieju od 1992 roku.
Ze swoją dzisiejszą rywalką spotkała się już wcześniej, w turnieju młodzieżowym we Francji. 15-letnia wówczas Świątek wygrała spotkanie 6-4, 7-5. W finale Wielkiego Szlema pojawia się jako trzecia Polka. Pierwsza, aż trzykrotnie, była Jadwiga Jędrzejowska, która w 1939 r. triumfowała w Paryżu w deblu. W 2012 r. Agnieszka Radwańska przegrała w finale Wimbledonu z Sereną Williams.
Nieznana szerszej publiczności tenisistka przechodziła przez kolejne rundy paryskiego turnieju jak błyskawica, pokonując m.in. rozstawioną z numerem jeden byłą zwyciężczynię French Open Simonę Halep 6-1, 6-2. Nie przegrała seta, nie straciła więcej niż pięciu gemów w każdym z meczów. Kim jest młoda gwiazda tenisa, która zdobyła Paryż w wielkim stylu?
Absolwentka warszawskiego liceum, na początku razem ze starszą siostrą trenowała pływanie. Potem obie trafiły na Warszawiankę. Dzięki wsparciu rodziców, dla których najważniejsza jest edukacja, Iga umiejętnie łączyła treningi ze szkołą. Ciężko trenowała, nieraz kosztem spędzania czasu z przyjaciółmi. Trzy lata temu operacja kostki wykluczyła ją z gry na siedem miesięcy. Powrót na kort nie był łatwy, ale wróciła. Grała w młodzieżowych finałach Wimbledonu i French Open. Zdobyła złoty medal Letnich Igrzysk Olimpijskich Młodzieży w grze podwójnej dziewcząt.
Dziś amerykańska edycja „Vogue’a” uczy czytelników odpowiedniej wymowy jej imienia i nazwiska („It’s pronounced EE-gah Shvee-ON-tek”). Polskie media przewidują, że tenisistka niedługo stanie się równie popularna, co Robert Lewandowski. Ona podziwia Rafaela Nadala, a podczas zawodów słucha Pearl Jam, Coldplay i Amy Winehouse. W drodze na kort – niezmiennie „Welcome to the Jungle” Guns N’Roses.
Na korcie zdobywa uznanie spokojem. Imponuje mocnym serwisem i potężnym forehandem. Perfekcyjnie rotuje piłkę. Ale siła to przecież nie wszystko. Świątek dużo pracuje nad wytrzymałością psychiczną, którą przecież wygrywa się najtrudniejsze spotkania. Lekki upust emocjom daje na swoim instagramowym profilu, jednak do dotychczasowych osiągnięć podchodziła chłodno. Wiedziała, że ma zadanie do wykonania.
Kopciuszkiem tenisa i czarnym koniem zawodów, jak sama mówi o sobie Świątek, zachwycają się byli gracze, komentatorzy i krytycy sportowi. Do tej pory unikała prasy, ale teraz prasa żyje genialną polską tenisistką, która ma wszystko, co potrzebne, aby zrealizować swój plan, czyli – jak powiedziała w jednym z wywiadów – wygrać wszystkie turnieje wielkoszlemowe. Pierwszy już za nią.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.