– Seks jest jedną z najbardziej elementarnych i egalitarnych możliwości osiągnięcia spełnienia i szczęścia. Może właśnie dlatego przez tysiąclecia obarczany był tyloma zakazami — mówi artystka Dellfina Dellert przy okazji swojego nowego projektu fotograficznego.
Pudełko obciągnięte płótnem w odcieniu pudrowego różu ma złote tłoczenia. Zdobi je też czarno-białe zdjęcie kobiecej szyi w obroży z małą kłódeczką. W środku znajduje się 21 zmysłowych fotografii ciała i biżuterii amerykańskiej projektantki i antropolożki seksualnej Betony Vernon. To jeden z 14 kolekcjonerskich boksów „Stranger than Paradise” wydanych właśnie przez Dellfinę Dellert.
– Interesuje mnie eksplorowanie sfery seksu jako sacrum, a obiekty tworzone przez Betony sprzyjają rytuałom. Tam liczą się nie cel, tylko proces i bycie tu i teraz – mówi artystka, dla której punktem wyjścia stały się obiekty z pogranicza biżuterii i gadżetów erotycznych. Piękne i perwersyjne przedmioty, wykonane przez dizajnerkę, której dzieła noszą m.in. Angelina Jolie, Christina Aguilera i Lady Gaga.
Twórczość Dellert i Vernon łączy wiele – wyrafinowana estetyka, bezkompromisowość i postrzeganie seksualności jako ważnego elementu tożsamości, źródła wewnętrznej i artystycznej siły. Pewnie dlatego ich współpraca nawiązała się w tak naturalny sposób. Poznały się w Paryżu na urodzinach Ellen von Unwerth, fotografki znanej z beztroskich, ultrakobiecych zdjęć topmodelek. Takich jak to z najnowszej okładki „Vogue’a”.
Swoje spotkanie z Betony Dellfina pamięta doskonale. – To był jeden z tych momentów, kiedy rozmawiasz z kimś pięć minut i masz wrażenie, że znacie się całe życie. Taki sisterhood od pierwszego wejrzenia. Do dziś bardzo miło wspominam nasz cotygodniowy rytuał, czyli chodzenie do hammamu [łaźnia turecka – przyp. red.] w Le Marais, gdzie, oddając się ablucjom, rozmawiałyśmy o życiu. To był czas, kiedy Betony urządzała Eden, swój buduarowy showroom. Kiedy był skończony, tak się złożyło, że byłam pierwszą osobą, która miała tam wstęp z aparatem – podkreśla Dellert. – Ta sesja, tak samo, jak nasza znajomość, wydarzyła się organicznie. Nie było żadnego castingu. Modelkę zaprosiła Betony. Jedynym zdjęciem, które miałam wcześniej w głowie i które było punktem wyjścia, była fotografia Betony z kobiecą wiolonczelą – dodaje.
Naszyjnik z gigantycznym fallicznym chwostem, demoniczny portret w masce, kobieta wiolonczela czy nadgarstki związane czarną plecioną liną z metalową bransoletą. Na pierwszy rzut oka te fotografie mogą kojarzyć się z twórczością Man Raya, Nobuyoshiego Arakiego albo burleską, ale intencją artystki nie było nawiązywanie do prac innych twórców. – Araki czy burleska po prostu czerpią z tych samych źródeł – zauważa.
– Wiolonczela to instrument, którego dźwięk barwą najbardziej zbliżony jest do ludzkiego głosu. Ponieważ misją Betony jest tworzenie biżuterii dającej przyjemność i zaspokajającej zmysły, skojarzenie z instrumentem pojawiło mi się automatycznie. Nawiązanie do Man Raya jest celowe, ale nie kluczowe. To zdjęcie jest o tym, że tak jak nie rodzimy się wirtuozami, tak nie rodzimy się idealnymi kochankami. Ciało, zarówno własne, jak i partnera czy partnerki, jest instrumentem, którego powinniśmy się nauczyć, aby móc dawać mu maksimum rozkoszy. Seks jest jedną z najbardziej elementarnych i egalitarnych możliwości osiągnięcia spełnienia i szczęścia. Może właśnie dlatego przez tysiąclecia obarczany był tyloma zakazami. Spełnienie seksualne wpływa na wszystkie inne dziedziny życia, buduje pewność siebie, rozbudza kreatywność, daje szczęście. Dużo łatwiej kontrolować społeczeństwo (i kobiety), zastraszając i wzbudzając poczucie winy i wstydu. To sprawia, że kara i cierpienie wydają się zasłużone i sprawiedliwe – mówi Dellert.
Premiera pudełka kolekcjonerskiego Dellfiny Dellert „Stranger than Paradise” odbędzie się 14 marca o godz. 18:00 w Leica 6×7 Gallery Warszawa.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.