Nazywa siebie kompozytorką przestrzeni. Za pomocą sztuki bada relacje pomiędzy dźwiękiem i architekturą. W projekcie, który pokazała niedawno w kamiennym ogrodzie tokijskiej Fundacji Sogetsu, pojawił się dodatkowy element: moda. Jednym z narzędzi artystycznej ekspresji Katarzyna Krakowiak-Bałka uczyniła tym razem wzory plis z Atelier Lognon.
Projekt powstał dzięki wsparciu Instytutu Adama Mickiewicza.
Ten tekst równie dobrze mógłby nosić tytuł: „Co się wydarzyło w Sogetsu?”. Długo próbowałam uchwycić sedno konceptu interwencji artystycznej, którą Katarzyna Krakowiak-Bałka przeprowadziła w listopadzie w kamiennym ogrodzie „Niebo” będącym częścią kompleksu Sogetsu Plaza w Tokio, miejsca kluczowego dla prezentacji i krzewienia sztuki ikebany. Pierwszy raz spotkałam się z artystką trzy miesiące przed jej wyjazdem do Japonii. Potem wracałyśmy do rozmowy kilka razy. Przysłuchiwałam się jej relacjom z tego, jak przebiegał proces twórczy, w który zaangażowała innych, w tym kostiumografkę Annę Zeman, projektanta mody Tomasza Armadę oraz Seijuna Nishihatę, słynnego kolekcjonera roślin i ogrodnika z Sora Botanical Garden. Krakowiak-Bałka opowiadała mi o swoich planach, o tym, jak doprecyzowuje założenia związane z materiałami, które chce zaprezentować w Sogetsu, o znaczeniu kwiatów w instalacji, którą ostatecznie opatrzyła nazwą „Keeping Flowers Alive. Acoustic Ikebana”.
Projekt artystyczny „Keeping Flowers Alive. Acoustic Ikebana” Katarzyny Krakowiak-Bałki wyraża zachwyt naturą
Jej droga do Sogetsu i performansów, które się tam odbyły, była zawiła. Podobnie jak siatka inspiracji, na które się powołuje. Można powiedzieć, że projektem zrealizowanym w Japonii artystka w symboliczny sposób nawiązała do krajobrazów, które zapisały się w jej pamięci we wczesnym dzieciństwie: – Wychowałam się na północy Polski, na wsi, w otwartych przestrzeniach. Wszędzie po horyzont ciągnęły się pola i łąki. Moi rodzice zajmują się rolnictwem. Jako dziecko im pomagałam, wiejski krajobraz długo kojarzył mi się z ciężką pracą. W pandemii koronawirusa spojrzałam na te wspomnienia z nowej perspektywy, bo zaczęłam dużo czasu spędzać w ogrodzie, pracować w ziemi. Poczułam potrzebę powrotu do natury. Nauczyłam się dostrzegać piękno tego, co przeżyłam jako dziecko. Tłusta, czarna zaorana ziemia, to coś wspaniałego, coś, co można kontemplować. Projekt w Sogetsu wyrasta z mojego zachwytu nad przyrodą, z pragnienia utrzymania przy życiu roślin, w tym wypadku kwiatów, choćby na moment.
A kwiaty są w Sogetsu święte. Tradycja tamtejszej szkoły ikebany liczy już prawie sto lat. Została założona przez Sofu Teshigaharę, który uchodzi za wielkiego reformatora sztuki florystycznej. Dziś dyrektorką artystyczną szkoły jest jego wnuczka Kiri. Pozostaje wierna dogmatom wytyczonym przez dziadka, który w tworzeniu roślinnych kompozycji stawiał na kreatywność, wolność twórczą, indywidualną ekspresję. To jego syn Hiroshi – ojciec Kiri i jej siostry Akane – w latach 70. zaprosił do Sogetsu amerykańskiego artystę japońskiego pochodzenia, Isamu Noguchiego, który był rzeźbiarzem, architektem krajobrazu i projektantem tworzącym w duchu biomorfizmu. Wewnętrzny kamienny ogród, w którym Krakowiak-Bałka przeprowadziła swój akustyczno-wizualny eksperyment, jest właśnie dziełem Noguchiego.
– Nawet jeśli wychodzę od abstrakcyjnych pojęć, to moje myśli i działania w końcu prowadzą mnie ku architekturze. Interesuje mnie doświadczanie przestrzeni poprzez dźwięk, badam, co dzieje się na styku tego, co materialne, z tym, co ulotne i rozwibrowane – mówi artystka. I podkreśla, że jej fascynacja rzemiosłem, czyli – jak to interpretuje – „światem działań mających na celu kreowanie piękna”, cały czas się pogłębia.
Katarzyna Krakowiak-Bałka w interwencji artystycznej w tokijskim kamiennym ogrodzie sięgnęła po plisy z Atelier Lognon
Ważnym przystankiem w podróży Krakowiak-Bałki do Japonii było Atelier Lognon w Paryżu – warsztat, który opracowuje plisy dla słynnych marek mody haute couture; od 2013 roku należy do domu Lemarié skupiającego mistrzów rzemieślnictwa. Atelier Lognon posiada kilka tysięcy papierowych form, przywodzących na myśl origami, jego tradycje sięgają połowy XIX wieku. Niektóre plisy spod znaku Lognon liczą ponad sto lat. Krakowiak-Bałka miała możliwość przyjrzeć się im z bliska, a potem wykorzystać je do stworzenia rzemieślniczo wyprodukowanych, plisowanych tkanin, którymi chciała posłużyć się, by ukształtować akustykę przestrzeni ogrodu Noguchiego.
Plisy z Atelier Lognon zagrały pierwsze skrzypce we wnętrzu kamiennego ogrodu, choć nie w sposób założony pierwotnie przez artystkę, która uznała, że nie powinny zaburzyć harmonii panującej w minimalistycznej scenerii zaprojektowanej przez Noguchiego, przytłoczyć jej – stąd decyzja, by tkaninę eksponować na ziemi oraz zanurzać w wodzie jako plisowane rzeźby.
Właściwości wody są zresztą dla tej artystki niezwykle ważne. – Ogród jest otwartą formą bez początku i końca, jak moja kompozycja. Ma w sobie dużo grawitacji, ziemi, ale też zawiera w sobie szum wody, jej płynność – tłumaczy. W wodzie zatopiła głośniki, stanowiące element interaktywnej instalacji. Kompozycję dźwiękową oparła na analizie geometrii przestrzeni między kwiatami w ikebanie oraz na odgłosach natury, a także wyśpiewywanych po japońsku nazwach trujących kwiatów oraz imionach nadawanych plisowanym formom (tak, wzory z Atelier Lognon mają imiona!). Równocześnie wykorzystała hydrofony i głośniki podwodne, zanurzając pod powierzchnią wody całą infrastrukturę technologiczną pracy. Projekt zaistniał naraz jako instalacja elektroakustyczna oraz wydarzenie performatywne. W kamiennym ogrodzie wystąpili tancerze Hikaru Kawasaki i KAi MiWA oraz śpiewacy: Isabelle Duthoit, Michał Sławecki, Asthma. Ich obecność była integralną częścią artystycznej ingerencji Krakowiak-Bałki, pozwoliła ożywić statyczną przestrzeń.
Istotnym komponentem pracy było dla artystki także „myślenie modą”. To dziedzina, która jest jej niesłychanie bliska, choćby dlatego, że szycie było pasją jej babci. To ona wpoiła artystce, że podstawą ubrania jest dobrze wykonana konstrukcja, perfekcyjna forma. – Kiedy się ubieramy, mamy do czynienia z architekturą – przekonuje. Moda odegra kluczową rolę również na wystawie Krakowiak-Bałki, która odbędzie się latem 2025 roku w Design Museum w Londynie.
Tokijskie doświadczenie pokazuje, jak kompleksowe jest myślenie Katarzyny Krakowiak-Bałki o procesie twórczym, o tym, co może być sztuką, wreszcie: o tym, jak sztuka pozwala performować rzeczywistość. Każdy jej projekt powstaje wielowarstwowo i jest ściśle dopasowany do konkretnej przestrzeni, wynika z parametrów danego wnętrza. Jest również odbiciem „emocjonalnego pejzażu” artystki.
– To mój najważniejszy projekt. A przynajmniej przełomowy, wytycza nowe kierunki mojego myślenia – mówi Krakowiak-Bałka. – Ikebana to dosłownie dawanie życia kwiatom. A ja poczułam, że kluczowe jest dla mnie dawanie piękna. W dzisiejszych turbulentnych czasach, kiedy wszyscy zmagamy się z różnej natury kryzysami, potrzeba dotyku i piękna jest jeszcze bardziej dojmująca. Kwiaty symbolizują nadzieję na przyszłość, a moja praca niesie optymistyczne przesłanie jej ocalenia.
Tekst pochodzi z podwójnego, styczniowo-lutowego wydania magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych oraz online z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.