
Filip Bala tworzy współczesną wersję garderoby Emmy Recchi, bohaterki filmu Luki Guadagnino, „Jestem miłością”. Debiutancką kolekcją „Rzeczy do odkrycia” zaprasza do świata silnej, dojrzałej kobiety, która wdaje się w płomienny romans.
– Pracy jest co niemiara – robię kontrolę jakości, odbieram produkcję ze szwalni, bawię się w kuriera – mówi mi Filip Bala na 10 dni przed premierą pierwszej kolekcji autorskiej marki. Zdaje się mieć wszystko pod kontrolą – to przecież debiut poparty latami doświadczeń. Bala ma kierunkowe wykształcenie, a przez lata pracował dla topowych polskich marek. Jedna z klientek, na której indywidualne zamówienie projektował, zaproponowała mu współpracę. Uwierzyła w jego talent na tyle, by założyć z nim biznes. Połączyli doświadczenia – jej biznesowe i jego kreatywne. – Taka szansa zdarza się raz w życiu albo wcale, nie mogłem z niej nie skorzystać – tłumaczy. – Spotkaliśmy się wielokrotnie. Zastanawialiśmy się, jaki wkład chcemy wnieść do branży. Zdecydowaliśmy się odpowiedzieć na potrzeby dojrzałych kobiet, które mają dynamiczne i złożone życia. Są matkami, prowadzą firmy, mają konkretne oczekiwania odnośnie komfortu i jakości. Chcą wyglądać profesjonalnie, ale intrygować detalem – taki był pierwszy krok – opowiada Bala. To stanowiło większe wyzwanie, niż mogłoby się wydawać.

Filip Bala, który wcześniej pracował dla topowych marek, debiutuje pierwszą kolekcją autorskiej marki
Postanowił stworzyć garderobę prostą do noszenia, powściągliwą, ale zwracającą uwagę osób wyczulonych na detal. Jednocześnie zupełnie inną od generycznych kapsułowych konceptów zalewających rynek. – Intuicja kazała mi proponować rzeczy przerysowane. Zrozumiałem jednak, że to prostsza droga – sztuka dla sztuki, nikomu prawie niepotrzebna. Trudniej opracować ubrania, w których świetnie się wygląda i chciałoby się nosić je w kółko, niezależnie od sezonu i cyklu trendów – tłumaczy. Stworzył więc nowe formy i wykończenia zestawów, które można by uznać za kanon kanonów. – Gdy spojrzysz na nasz szary garnitur z kamizelką, czy zestaw jeansy plus biała koszula, z czasem zaczniesz dostrzegać zaskakujące elementy – dodaje. Część pochował w projektach tak, żeby klientki mogły odkrywać je dopiero w użytkowaniu, wiążąc się z nimi w ten sposób.

W każdym projekcie Filipa Bali zwrócono uwagę na detale konstrukcyjne
Część zdziwi nawet biegłych w krojach i konstrukcjach. – Zdecydowałem się świadomie podkreślić to, co wielu projektantów woli ukrywać – tłumaczy. Jako przykład podaje zaszewki piersiowe, standardowo redukowane, przesuwane bliżej szwów bocznych albo w ogóle usuwane przez projektantów. On poprowadził je pionowo i centralnie, zgodnie ze sztuką i dodatkowo podkreślił szczypankami, rodzajem dekoracyjnego przeszycia. W skórzanej kurtce zastosował rękaw typu raglan, ale wszyty u dołu metodą klasyczną, dzięki czemu daje swobodę ruchu. Dodatkowo zaburzył jego kształt wszytą w ramię poduszką. – Mam dużą wiedzę i praktykę w zakresie konstrukcji i kroju, dzięki temu mogę zupełnie świadomie modyfikować pewne elementy. Chcę, żeby w tym, co tworzę, było widać intencję, namysł nad każdym detalem, w moim odczuciu deficytowy na runku – tłumaczy.
Chce zaoferować nową jakość, przypomnieć o niuansach sztuki krawieckiej, nieco już zapomnianych, i ich znaczeniu nie tylko dla estetyki, ale także dla komfortu. Wspomniana skórzana kurtka ma wyprofilowane plecy. Z przodu Bala zastosował dekoracyjne pionowe zakładki, które chowają wlot do kieszeni, a na rękawach i rąbku stebnowania, które nawiązują do stosowanych w tego typu modelach pasków i mankietów. Tu w rzeczywistości ich nie ma. Na tej samej konstrukcyjnej bazie powstały miękka wełniana bomberka ze ściągaczami i kurtka denimowa. Dzięki wypracowanym niuansom i charakterystyce tkanin, trzeba chwili, żeby dostrzec w nich wspólny mianownik. Uwagę zwraca też kolumnowy płaszcz z tweedu. Okrycia wierzchnie to konik Bali. Drugim są garnitury. Widać to choćby z konstrukcji kołnierza marynarki w kolorze kości słoniowej. – Ten model w rzeczywistości nie ma kołnierza. To, co się nim wydaje, to tylko przestebnowane cięcie ze szwem zaprasowanym w stronę szyi – tłumaczy. Tą płaską strukturę kontrastuje z trójwymiarowym wyłogiem.

Ubrania Filipa Bali są równie piękne, co miłe w dotyku
Bala proponuje kompletną garderobę, w tym kilka modeli sukienek – zupełnie różnych zarówno na poziomie tkaniny jak i konstrukcji, torebki, T-shirty z intrygującym przeszyciem, dzianiny. Ciekawy element całości stanowi limonkowy kardigan o welurowym wykończeniu inspirowanym willą Necchi Campiglio w Mediolanie z lat 30. projektu Piero Portaluppiego, gdzie toczy się akcja filmu Luki Guadagnino, „Jestem miłością”. W projektach widać jego przywiązanie do walorów haptycznych. – Włoski modal na czarny longsleeve jest wręcz maślany w dotyku, zdaje się rozpuszczać w palcach – wspomina. Robić rzeczy piękne, które dają sensoryczną przyjemność, to jego wielka ambicja. Będzie się mógł w niej tylko rozwijać, gdy jego debiut zweryfikuje rynek. W razie pozytywnej ewaluacji na czerwiec zapowiada letnią kapsułę.
Zdjęcia: Iga Drobisz
Stylizacja: Katarzyna Mioduska
Włosy & Make-up: Paulina Kurowiak
Modelka: Charlotte Tomas/Model Plus










Zaloguj się, aby zostawić komentarz.