Redakcja Vogue.pl testuje nowe produkty Eveline Cosmetics
Niezależnie od sezonowych trendów cera powinna wyglądać naturalnie dzięki pielęgnującym podkładom. Brwi, które tworzą ramę twarzy, konsekwentnie podkreślamy. Rzęsy są perfekcyjnie wyczesane, a usta – muśnięte kolorem, choćby neutralnym nude. Takie rozwiązania znajdziemy w najnowszej linii kosmetyków Eveline.
Cera idealna
Zaczynam testy od podkładu Satin Matt Eveline Cosmetics, bo niezależnie od tego, czy w makijażu stawiam na minimalizm, czy mocny kolor, podstawą jest dla mnie gładka skóra o jednolitym kolorycie. Zasadą numer jeden jest więc dobranie podkładu, który będzie z jednej strony lekki, a z drugiej – wyrówna koloryt i skoryguje niedoskonałości. W tym sezonie cera ma wyglądać naturalnie, więc warto nie tylko dopasować produkt, ale też stosować podkład tylko w miejscach, które naprawdę wymagają korekty – w ilościach minimalnych, bez efektu maski.
Satin Matt Eveline Cosmetics to produkt 4 w 1, który obiecuje wygładzenie, zmatowienie, stopniowanie krycia i zmniejszenie widoczności porów. Jest to więc kosmetyk idealny dla cer tłustych i mieszanych, które zwykle wymagają wykończenia pudrem matującym. Moje pierwsze wrażenie – aksamitny dotyk. Podkład, jak na nowoczesny produkt do makijażu cery przystało, nie tylko nadaje skórze równomierny kolor, ale zawiera też składniki pielęgnacyjne. W tym nieoceniony filtrowany śluz ślimaka, który wygładza i napina skórę. Dzięki temu codziennie wygląda na młodszą.
Podkład po nałożeniu nie pozostawia efektu ani błyszczącej, ani papierowo matowej cery. Koloryt jest równomierny, a drobne niedoskonałości zatuszowane. Nie zbiera się w zmarszczkach ani w porach. Cera pozostaje matowa przez wiele godzin, nie wymaga więc nakładania pudru. Kolor nr 104 Beige jest idealny dla skóry jeszcze lekko opalonej po minionych wakacjach. Cera po jego nałożeniu wygląda perfekcyjnie, więc można przejść do kolejnych etapów makijażu.
Brwi na medal
Gdy cera jest ujednolicona, koloryt równomierny, a niedoskonałości niewidoczne, warto pomyśleć o ramie twarzy, czyli łukach brwiowych. Sięgam więc po nieskomplikowany w obsłudze, ale skuteczny produkt do podkreślania brwi Brow & Go! Eveline Cosmetics. To sprytna maskara do brwi, która oprócz wzmacniania ich kształtu kolorem zawiera też zagęszczające włókna. Dzięki nim brwi wyglądają na gęstsze i pełniejsze.
Brow & Go! jest równie szybka w aplikacji jak maskary do rzęs. Wieńczy ją zgrabna szczoteczka, która została tak wyprofilowana, żeby dokładnie pokrywać włoski na łuku brwiowym. Dostępna jest w dwóch odcieniach: 01 Light i 02 Dark. Oba kolory Brow & Go mają dość chłodne w tonacji odcienie kamiennego beżu i ciemnego brązu. Tym produktem można stopniować intensywność makijażu, więc dopasuje się on do różnych typów urody i oprawy oczu.
Najpierw sięgam po ciemniejszą maskarę, czyli Brow & Go! Evelinew kolorze 02 Dark. W dwie minuty podkreślam szczoteczką obie brwi. Natomiast kolor jest zdecydowanie zbyt ciemny do mojego typu urody (i rozjaśnionych słońcem włosów). Polecam go brunetkom o włosach w kolorze gorzkiej czekolady. Za to Brow & Go w kolorze 01 Light to kamienny beż, który idealnie pasuje do moich brwi, włosów u nasady i całej oprawy oczu. Brwi wydają się mocniejsze, ale wyglądają naturalnie, jakbym się w takim kolorze urodziła. Ciemniejsza wersja Brow & Go! Eveline powędruje więc do mojej siostry.
Włos po włosku
Brwi gotowe, czas na rzęsy! Big Volume Bang! Mascara Eveline Cosmetics wpisuje się w trend na rzęsy podkreślone, ale niewyglądające na sztuczne. Ma silikonową szczoteczkę, która wyczesuje każdy włosek i dokładnie pokrywa go tuszem. Dociera nawet do tych najkrótszych i niemal niewidocznych. Dzięki temu rzęsy są wydłużone, zagęszczone i delikatnie przyciemnione.
To doskonała maskara na co dzień, jeśli nałoży się 1–2 warstwy, ale spodoba się też osobom, które lubią mieć na rzęsach nieco więcej objętości. Nakładając kilka pociągnięć więcej, można osiągnąć efekt teatralnie podkreślonych rzęs, bez efektu ich posklejania.
Pod koniec dnia rzęsy wciąż są dłuższe, czarne i mają większą niż na co dzień objętość. Maskara zmywa się zwykłym płynem micelarnym. Nie wymaga stosowania preparatu dwufazowego do demakijażu.
Usta na pokaz
Na deser sięgam po największą dawkę koloru, czyli Oh! My Kiss Lipstick Eveline Cosmetics. To gama szminek, które jednocześnie malują i pielęgnują delikatną skórę ust. Oprócz pigmentów zawierają balsam pielęgnujący z masłem shea, witaminami A i E oraz kompleksem peptydowym. Niezależnie od tego, który spośród 14 kolorów wybierzesz, usta po pomalowaniu Oh! My Kiss będą gładkie, o bardziej jednolitej powierzchni. Dzięki temu kolor dłużej na nich pozostanie i nie będzie wymagać poprawek.
Odcienie Oh! My Kiss Eveline wyglądają na ustach nieco inaczej niż w opakowaniach. Jest grupa odcieni bardzo nasyconych i intensywnych: 13 to karminowa czerwień, 11 – ciemny róż z kroplą czekolady, 06 – malinowy róż, 03 – jaskrawy koral. Jesienią wpiszą się w trend mocno podkreślonych ust, niekoniecznie klasyczną czerwienią. I będą stanowiły motyw przwodni makijażu na chłodniejsze dni. Bez ryzyka przesuszenia narażonej na ostrzejsze czynniki zewnętrzne delikatnej skóry ust i pomimo dużej dawki mocnych pigmentów. Te kolory testowałam podczas jedzenia, intensywnej pracy, zabawy z dziećmi. Nie są niezniszczalne, ale przez kilka godzin wytrzymują bez poprawek. Nie są ani matowe, ani perłowe, mienią się na ustach subtelną satyną.
Oprócz nich w kolekcji Oh! My Kissjest także kilka klasyków: 04 – antyczny róż, 08 – karmelowy beż, 10 – kremowy beż, 12 – chłodniejszy blady róż z drobinkami miki. Pomadka nude, bezpieczna i ponadczasowa, przyda się na co dzień do makijażu biurowego, a także wieczorem na wyjścia do mocniej podkreślonego oka.
Rewelacyjna jest też gama szminek w tonacji naturalnego kolorytu ust. To zgaszone róże z kroplą beżu – chłodne kolory, które genialnie wpisują się w tendencję minimalistycznego makijażu. Dzięki strukturze pomadek Oh! My Kiss pielęgnują one usta i nadają im piękny koloryt, taki jak 07 – zgaszony róż, 09 – morela ze świetlistymi drobinkami, 05 – róż „Barbie” czy piękny neutralny 02 w tonacji chłodnego średniego różu, zbliżonego do moich ust.
Kolekcja Oh! My Kiss Eveline jest tak dopasowana do słowiańskiej urody, że warto wybrać co najmniej dwa kolory szminek do malowania się na co dzień i dwa na wyjątkowe okazje. Mój wybór? 02 i 07, czyli neutralne róże na co dzień, oraz 06 i 11 na większe wyjścia lub te dni, gdy chcę, żeby usta były w centrum. Wróżę im ogromny sukces!
Manikiur na medal
Testuję także lakiery hybrydowe Hybrid Professional Eveline Cosmetics. W tym sezonie pojawiło się aż pięć nowych odcieni inspirowanych trendami z wybiegów. W kolekcji znalazły się więc śliwkowy fiolet nr 329 Juicy Grape, czekoladowy brąz nr 331 Chocolate oraz głęboki jak czerwone wino nr 332 Smooth Merlot. A także szmaragdowa zieleń i złamana czerwień, które będą idealnie współgrały z jesiennym płaszczem.
Oprócz kolorowych lakierów do kolekcji Eveline należą też baza i top coat oraz zmywacz do lakieru hybrydowego i tzw. odtłuszczacz. Wszystkie produkty do malowania paznokci z linii Hybrid Professional Eveline są łatwe w aplikacji, nawet dla niezbyt wprawnych dłoni. Pędzelek jest szeroki, więc paznokcie maluje się nim bardzo szybko, natomiast konsystencje lakierów – gęste.
Testuję trzy kolory. Zakochuję się w winnej czerwieni Smooth Merlot. To jesienna klasyka, która zawsze wygląda elegancko, bo jest kompromisem między czerwienią a czernią, a idealną odskocznią od nude i pasteli, po które sięgałam latem. Chociaż fiolet i szmaragdowa zieleń też wydają się godne uwagi… Na szczęście przystępna cena kusi, żeby mieć co najmniej kilka lakierów Eveline w kolekcji. Bez uszczerbku dla budżetu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.