„Rejestr ciąż” podpisany przez ministra zdrowia Adama Niedzielskiego
1 października 2022 r. weszło w życie rozporządzenie o tzw. "rejestrze ciąż", w wyniku którego w w Systemie Informacji Medycznej będą zapisywane dane o ciąży pacjentki. Środowiska broniące praw kobiet alarmują, że może się to przyczynić do zastraszania Polek decydujących się na aborcję za granicą.
Według resortu zdrowia celem rozporządzenia podpisanego przez Niedzielskiego jest doprecyzowanie szczegółowego zakresu danych przekazywanych do Systemu Informacji Medycznej. Zdaniem ministerstwa zmiany przełożą się na zwiększenie dostępności i przejrzystości informacji, co usprawni pracę personelu medycznego, ułatwi obieg dokumentacji medycznej i ograniczy koszty jej udostępniania. Katalog rozszerzono m.in. o informacje dotyczące alergii czy grupy krwi oraz właśnie ciąży.
To zapis o informowaniu o ciąży budzi kontrowersje, w debacie publicznej nazywany jest „rejestrem ciąż”. Rozporządzenie ma wejść w życie dwa tygodnie po podpisaniu go przez ministra.
– Minister zdrowia podpisał dziś rozporządzenie. Katalog danych zbieranych przez personel medyczny został poszerzony o alergie, ciała obce, grupę krwi oraz o fakt bycia w ciąży. Należy podkreślić, że rozporządzenie nie tworzy żadnych rejestrów, a jedynie poszerza system raportowania – powiedział w piątek rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Jesienią 2021 roku Polską wstrząsnęły protesty. Ludzie tłumnie wychodzili na ulicę, aby zaprotestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepisy dotyczące aborcji w przypadku ciężkich wad płodu lub nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, są niekonstytucyjne. 27 stycznia 2021 roku Trybunał opublikował uzasadnienie wyroku w Dzienniku Ustaw. – To prawo w szczególności uderzy w najuboższe kobiety w Polsce, których nie stać na wyjazd za granicę i szukanie tam pomocy – apelowała wtedy Anja Rubik.
Dziś środowiska kobiece alarmują, że decyzja ministerstwa może przyczynić się do zastraszania kobiet planujących aborcję poza Polską. Do sprawy odniósł się m.in. Aborcyjny Dream Team.
„Ministerstwo Zdrowia próbuje uspokajać i twierdzi, że rejestr ciąż wynika z cyfryzacji systemów, a dostęp do danych będzie mieć tylko personel medyczny. Zmiana ta budzi obawy. Czy słusznie? Najważniejsza rzecz, która się nie zmienia, to FAKT, że osoby w ciąży nie są karane za przerwanie własnej ciąży i nie ma żadnych propozycji w sejmie, które miałyby to zmienić. Niezależnie od tego, jak przerwiemy ciążę, to w świetle obowiązujących przepisów nie możemy być za to karane i nie jesteśmy winne nikomu tłumaczeń, co się z ciążą stało. Wiele zależy od personelu medycznego i prokuratury. Intencje prokuratury zazwyczaj nigdy nie są dobre, a z personelem medycznym też bywa różnie – czasem im się wydaje, że muszą zaraportować policji, że ciąża została przerwana, choć żadne prawo od nich tego nie wymaga” – piszą działaczki w mediach społecznościowych, dodając, że poronienia samoistne zdarzają się w niemal w 25 proc. ciąż.
„Nie jest to naprawdę nic zaskakującego dla personelu medycznego. Czy rejestr ciąż to zmieni i sprawi, że do poronień będzie wzywana policja? Nie sądzimy. Serio. Fajnie byłoby usłyszeć uspokajający głos środowiska medycznego, że nie powinno się i nie będzie wykorzystywać tego rejestru ciąż przeciwko pacjentkom” – zaznaczają aktywistki z Aborcyjnego Dream Teamu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.