Piotr Chamier to jedyny Polak, który zapewnił sobie miejsce w czołówce światowych casting directorów. Obsadza pokazy i kampanie takich marek jak Lanvin, Rochas, Paul Smith, a to tylko kilku klientów z jego rosnącego portfolio. Pracuje między innymi z „Vogue Hommes”, „Vogue Italia”, „Love Magazine”. Opowiada nam, jak to zrobił.
Jak znalazłeś się w świecie castingów?
Modą interesuję się od dziecka i jak wiele osób z naszego pokolenia wychowałem się na Fashion TV, blichtrze płynącym z telewizora. W wieku 17-18 lat krótko byłem modelem. Nie była to przygoda pełna sukcesów, raczej wielu porażek, ale wtedy właśnie pomyślałem, że byłoby ciekawie siedzieć po drugiej stronie castingowego stołu. Naiwnie sądziłem wtedy, że to praca, w której jedynie macha się ręką na lewo lub prawo, decydując, kto jest „in”, a kto „out”.
Mieszkałem jeszcze w Polsce, a castingi sprawiły, że świat mody – Londyn czy Paryż – był na wyciągnięcie ręki. Po liceum wyprowadziłem się do Paryża i tam zacząłem studiować projektowanie mody w Studio Berçot. Dorabiałem robiąc scouting – wyszukiwałem modeli dla agencji, która wcześniej reprezentowała mnie. Jeździłem po Polsce, Niemczech, Francji, bardzo fajny czas. To było bardzo fajne doświadczenie, dzięki któremu wyćwiczyłem oko.
Po studiach pracowałem w Acne Studios jako asystent głównego projektanta. Czas dzieliłem między Paryż i Sztokholm. Było fantastycznie, ale uzmysłowiłem sobie, że moja kreatywność nie jest na tyle abstrakcyjna, żebym mógł zajmować się projektowaniem na poziomie, do którego aspirowałem. Przeprowadziłem się do Berlina, przebranżowiłem się – zacząłem zajmować się produkcją sesji, pracą na planach, asystowałem też jednej casting director. Po krótkim czasie przeniosłem się do Londynu, żeby spróbować sił w castingach na własną rękę, sprawdzić się w tym, co robię.
Które momenty w twojej karierze były przełomowe?
Na pewno było ich wiele, na szczególną uwagę zasługują dwa. Pierwszy to spotkanie w Londynie Alistera Mackie’ego, dyrektora kreatywnego „AnOther Man”. Był dla mnie guru i legendą, jeśli chodzi o styling. Z naszej współpracy zrodziło się mnóstwo inspirujących, fantastycznych projektów, które wciąż przychodzą na świat. Drugim momentem było rozpoczęcie współpracy z Lanvin. Niespodziewane, bez żadnego wcześniejszego doświadczenia z pokazami tego kalibru, zostałem wrzucony na głęboką wodę. Dostałem ogromną szansę od Bruno Sialellego, z którym wcześniej pracowałem w Acne Studios. Myślę, że raczej nie dałem ciała.
Jak zmieniła się praca casting directora w trakcie pandemii?
Diametralnie. Zawsze mówiłem, że ta praca jest jak jazda na rollercoasterze, teraz to jazda bez pasów bezpieczeństwa. Wydawałoby się, że teamy, z którymi pracuję, wykażą się wyrozumiałością, że pracujemy w trakcie pandemii, ale oczekiwania nie zmieniły się. Wielkim problemem jest logistyka. Kwarantanny, zamknięte granice, papierologia, brak lotów, mnóstwo stresów. Bywa, że modelka nie zostaje wpuszczona na pokład albo jej lot jest odwołany. Robione przed każdą produkcją szybkie testy na COVID-19 to zawsze moment największej niepewności. Kiedy test pokazuje wynik pozytywny, natychmiast trzeba szukać zastępstwa. Nowa osoba powinna zjawić się na planie na przykład w ciągu godziny. Sytuacji podbramkowych jest mnóstwo, trzeba wykazywać się niesamowitą elastycznością i inwencją twórczą. No i zawsze mieć w zanadrzu plany B, C, D i E.
Z drugiej strony jest praca zdalna – castingi często opierają się wyłącznie na zdjęciach czy video. To dla mnie nowe. Wcześniej było dla mnie niezwykle istotne, żeby kogoś poznać, zobaczyć, porozmawiać. Teraz to w wielu przypadkach niemożliwe. W październiku organizowaliśmy w Szanghaju pokaz Lanvin, na który nie mogliśmy polecieć. Ja pracowałem z Londynu, stylista i team kreatywny z Paryża. Cały casting, przymiarki, wszystko działo się online, a pokaz odbył się w Chinach. Chyba już nic mnie nie zaskoczy.
Czy różnorodność wśród modelek jest już na porządku dziennym?
Z pewnością tak. Wiele w tej kwestii zmieniło się przez ostatnich kilka lat. Doczekaliśmy czasów, kiedy różnorodność odnośnie do koloru skóry, wieku, rozmiaru, etniczności, identyfikacji płciowej na wybiegach i w branży jest na porządku dziennym. I jest to coraz bardziej naturalne zjawisko. Domy mody i marki oczekują od nas, casting directorów, żebyśmy o to dbali.
Dla mnie to niezmiernie ważne, żeby myśleć o pięknie w perspektywie przyszłości. I że poprzez moją pracę mogę przyczynić się do tego, by kanony piękna ewoluowały w wielu kierunkach, a nie jednym.
Czy możesz wskazać kilka modelek, które warto obserwować?
Na pewno te, które są teraz na fali wznoszącej, jak Greta Hofer, Grace Clover, Loli Bahia, Ifrah Qaasim, Kayako Higuchi. Jest też wiele, o których istnieniu dopiero się dowiesz. Zachowam to jednak dla siebie, słodka tajemnica casting directora.
* Więcej o pracy casting directorów przeczytasz w tekście Szymona Machnikowskiego „Robią różnicę” w marcowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i tu:
* Piotr Chamier jest jednym z gości „Vogue Festiwalu”, który odbywa się właśnie online. Na Instagramie „Vogue Polska” możecie obejrzeć rozmowę, którą przeprowadziła z nim Karolina Gruszecka.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.