Smoking, kurtka safari, przezroczysta sukienka –dziedzictwo Yves’a Saint Laurenta to niemalże encyklopedia sylwetek najbardziej w historii mody damskiej znaczących. Kolejny jej rozdział od 2016 roku pisze Anthony Vaccarello. Jednak zamiast kreować niespodziewane zwroty akcji, tworzy nostalgiczny, a jednocześnie inspirujący epilog.
Światowa, pewna siebie i wyzwolona – taka była i jest kobieta Saint Laurenta. Do tej rewolucyjnej jak na swoje czasy wizji Yves Saint Laurent przekonywał nie tylko swoje przyjaciółki i muzy, czyli Betty Catroux i Loulou de la Falaise, lecz także rzesze klientek, które męczył ugrzeczniony wizerunek proponowany przez branżę fashion tamtych czasów. – Mamy w modzie nowy trend – mówił Laurent już w latach 60. – To młodość i chęć bycia atrakcyjną, lecz niekoniecznie elegancką.
Słowa Saint Laurenta muszą mocno wybrzmiewać w głowie Anthony’ego Vaccarella, który przejął stery francuskiego domu mody w 2016 roku. Absolwent brukselskiej La Cambre od początku postawił sobie za cel nawet nie tyle kontynuowanie wizji założyciela marki, ile kreatywne reinterpretowanie jego najbardziej charakterystycznych kodów. Nie inaczej jest w kolekcji na wiosnę-lato 2020. Vaccarello tym razem więcej miejsca poświęca jednak latom 70. i hipisowskim rozdziałom w historii domu mody. Kobieta YSL nadal jest śmiała i wyzwolona. Używa jednak innych środków, by to wyrazić.
Pokaz – po raz kolejny zorganizowany na świeżym powietrzu i z migającą wieżą Eiffla w tle – rozpoczął się od parady mocnych sylwetek zbudowanych w większości na bazie mikroszortów, krótkich marynarek, koszul rozpiętych do pasa i kozaków ze sztywną cholewką. Błyskawicznie przeszły one jednak we współczesne wariacje na temat największych ikon domu mody: głowy modelek zdobiły turbany w stylu Loulou de la Falaise, nadgarstki – drewniane bransoletki, a twarze – duże okulary à la Betty Catroux. Vaccarello zaserwował swoim gościom hippie glam w najlepszym możliwym wydaniu – kwieciste bluzki z falbanami zestawił z krótkimi spódniczkami z aksamitu, luźne, odcinane sukienki przełamał kamizelkami od garnituru, a spodnie haremki zaprezentował w eleganckim wydaniu – w połączeniu z seksownym gorsetem i marszczonymi kozakami w panterkę. Na tym jednak nie koniec.
Ostatni segment pokazu belgijski projektant poświęcił – tak charakterystycznym dla swojej twórczości – cekinowym sukienkom mini, marynarkom z pudełkowymi ramionami i ekstremalnie podkreślonej talii. Prezentację zakończył najlepszym możliwym hołdem dla dziedzictwa YSL – smokingiem. Jego cekinową wersję na miarę XXI wieku założyła Naomi Campbell, która wielokrotnie opowiadała o tym, jak wiele zawdzięcza Yves’owi. Gdy projektant w 1988 roku zagroził, że wycofa swoje reklamy z paryskiej edycji „Vogue’a”, jeśli redakcja nie umieści Naomi na okładce, nie tylko wywróżył modelce wielką karierę – na dobre udowodnił, że jego artystyczny świat kręci się wyłącznie wokół kobiet.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.