Znaleziono 0 artykułów
13.09.2019

Sophie Taeuber-Arp wkracza w nowy wymiar

13.09.2019
Sophie Taeuber-Arp "Wycinki kół, koła i linie" (fot. z kolekcji Fundacji Arp e. V)

Wystawa Sophie Taeuber-Arp, otwarta w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu, to portret bohaterki awangardy, promotorki abstrakcji, artystki, która chłonęła najnowsze tendencje w sztuce, by tworzyć własną.

Po ubiegłorocznym triumfie ekspozycji Fridy Kahlo, którą obejrzało ponad sto tysięcy osób, poznańskie Centrum Kultury Zamek może liczyć na kolejny sukces. W Zamku Cesarskim przy ul. Święty Marcin znowu zagościł pokaz artystki światowej rangi. Tym razem jest nią Sophie Taeuber-Arp. Wbrew pozorom, tę szwajcarską abstrakcjonistkę łączy z meksykańską surrealistką całkiem sporo. Obie tworzyły u boku (i w cieniu) mężów-artystów, wierzyły w rewolucyjny potencjał sztuki, w końcu – obie też wypracowały rozpoznawalny styl, który zapewnił im poczesne miejsce w historii. Wystawa „Wkraczając w nowy wymiar”, zrealizowana wespół z berlińską Fundacją Arp, skupia się na plastycznym dorobku Taeuber-Arp, od końca lat 20. XX wieku do jej przedwczesnej śmierci w 1943 roku. Wskazuje na długo niedoceniany wkład awangardystki w rozwój abstrakcjonizmu okresu międzywojnia, a także akcentuje związki z polskim środowiskiem twórczym tego czasu.

Zuryskie początki

Ekspozycja wystawy /(Fot. J. Januchowska)

Sophie Taeuber poznała swojego przyszłego męża, Hansa Arpa, w 1915 roku w Zurychu. Była już wtedy absolwentką artystycznych uczelni w St. Gallen, Monachium oraz Hamburgu. „Jak liście drzew w baśni, jej lśniące prace spłynęły na moje życie. Spotkaliśmy się w pięknie rozgwieżdżonego firmamentu, którego potężna architektura naznaczyła nasze dzieła. Nasza sztuka promieniowała niczym rozetowe okna starych katedr” – pisał Arp. Wspólnie tworzyli kolaże, rzeźby i projekty tkanin. Bezustannie szukali nowych form wyrazu. W 1916 Sophie objęła kierownictwo w pracowni tekstyliów w zuryskiej Szkole Sztuk Użytkowych, jednak ciągnęło ją do tego, co nieznane, innowacyjne i eksperymentalne. Nic dziwnego, że odnalazła się w kręgu Cabaret Voltaire – kuźni ruchu dadaistycznego – gdzie dawała pokazy tzw. tańca wyrazistego. Hugo Ball zaobserwował, że: – Roztacza się wokół niej słoneczna poświata. Jest przepełniona inwencją, kaprysem, fantazją. Linie jej ciała łamią się i każdy gest dzieli się na setki precyzyjnych, kanciastych, tnących ruchów. Mimo zaangażowania w ekspresjonistyczne choreografie i środowisko Dada, artystka czuła niedosyt. W 1929 w liście do siostry narzekała na nużącą rutynę i zaściankową atmosferę Zurychu. W tym samym roku była już w drodze do Paryża.

Koło i kwadrat, czyli sztuka konkretna

Taeuber-Arp zamieszkała z małżonkiem w willi własnego projektu, położonej w Meudon na paryskich przedmieściach. Życie z dala od metropolii nie przeszkodziło jej jednak wniknąć w bohemę stolicy sztuki. Przeciwnie, szybko zawarła bliskie przyjaźnie z wybitnymi pionierami europejskiej awangardy. – Sophie Taeuber-Arp była osobą nieco sztywną przy pierwszym poznaniu, ale gdy pękły pierwsze lody i gdy obdarzyła kogoś swoją przyjaźnią – potrafiła wydobyć wiele ciepła i serdeczności – twierdził poeta, Jan Brzękowski. Szwajcarka dołączyła wkrótce do artystycznego ugrupowania Cercle et Carré (dosł. „koło i kwadrat”), które – zgodnie z nazwą – opowiadało się po stronie abstrakcji oraz konkretu w chwili, gdy Paryż przeżywał akurat fascynację figuratywnym surrealizmem. W 1930 roku w Galerie 23 we wspólnej wystawie wzięli udział dadaiści, mistrzowie Bauhausu, holenderscy neoplastycy, włoscy futuryści oraz polscy konstruktywiści (m.in. Henryk Stażewski i Wanda Wolska). Sophie zaprezentowała obraz „Café” z 1928 roku – uabstrakcyjnione przedstawienie kosmopolitycznego Paryża, tętniącego kawiarnianym życiem.

Sophie Taeuber-Arp "Dwa koła, dwie płaszczyzny i linie" (Z kolekcji Fundacji Arp e. V.)
Sophie Taeuber i Hans Arp. W tle widać marionetki zaprojektowane przez Sophie do opery Król Jeleń, Zurych, 1918, (Fot. Ernst Linck, Z kolekcji Fundacji Arp e. V. / Collection Stiftung Arp e. V.)

Pod wpływem Cercle et Carré twórczość Taeuber-Arp wkroczyła w nowy wymiar. Użytkowe rzemiosło ustąpiło miejsca sztuce niezależnej, a akwarele i gwasze z kawiarnianymi scenami zmieniły się w obrazy olejne, pełne prostokątów, kół, trójkątów i linii-belek. Za ich pomocą artystka zgłębiała problem ruchu i kompozycyjnej równowagi. Nurtowała ją relacja koloru, przestrzeni i kształtu. Niekiedy, obok tej surowej geometrii, pojawiały się formy organiczne: woluty muszli, liście czy kwiatowe kielichy. „Zatracona w uniesieniu, rysowała linie, obficie zaokrąglone krzywe, spirale, koła, ścieżki wijące się przez rzeczywistość i krainy sennych marzeń” – pisał Hans Arp. Abstrakcyjne układy skłoniły Szwajcarkę do przekroczenia granic trzeciego wymiaru. Przeniosła je więc z papieru i płótna na reliefy (jeden z nich znalazł się na poznańskiej ekspozycji). W rzeźbiarskich dziełach kwadraty stały się sześcianami, a koła przeszły w cylindry i stożki. Żadnych dekoracji – sam konkret.

Abstrakcja ponad wszystko

Ekspozycja wystawy (Fot. J. Januchowska)

W 1931 roku grupa Cercle et Carré przerodziła się w ruch Abstraction-Création, w skład którego wchodzili m.in. Piet Mondrian, Robert Delaunay, Josef Albers, František Kupka, Naum Gabo i Max Bill. W tym kręgu znaleźli się także Polacy: Władysław Strzemiński, Katarzyna Kobro i Julian Przyboś. Aspiracją Abstraction-Création było ufundowanie międzynarodowej kolekcji arcydzieł awangardystów. Tak – z połączenia sił Hansa Arpa, Michela Seuphora i Strzemińskiego – narodziło się Muzeum Sztuki w Łodzi, do którego trafiły prace Soni Delaunay, Theo van Doesburga, Fernanda Légera czy Enrico Prampoliniego. Sophie Taeuber-Arp podarowała dwa obrazy olejne i jedną akwarelę, które do dziś zasilają łódzkie zbiory.

Sophie Taeuber-Arp nigdy nie sformułowała teoretycznej bazy dla własnej twórczości. Mimo to, uczestniczyła w ożywionych dyskusjach o języku abstrakcji, któremu pozostawała wierna. Od niderlandzkiego neoplastycyzmu, przez polski unizm, po rosyjski suprematyzm – artystka chłonęła rozmaite awangardowe poetyki i starała się wykreować własną. Eksperymentowała z formą, pragnąc łamać dotychczasowe ograniczenia sztuki. Propagowanie abstrakcji uznała za życiową misję. Gdy w 1936 roku węgierski poeta Charles Sirató ogłosił „Manifest dymensjonistyczny”, w którym nawoływał do wyrwania malarstwa z okowów płaszczyzny i uwolnienia rzeźby od statycznych form, Taueber-Arp była jedną z pierwszych sygnatariuszy jego odezwy. W latach 1937-1939 redagowała czasopismo „plastique”, stanowiące platformę wymiany artystycznej myśli między Paryżem a Nowym Jorkiem. Organizowała ponadto wystawy zaprzyjaźnionych abstrakcjonistów i sama też (z niemałym sukcesem) prezentowała własną twórczość w Paryżu, Bazylei czy Londynie.

Ekspozycja wystawy ( Fot. J. Januchowska)

Przerwana lekcja sztuki

„Coraz trudniejsza walka o egzystencję w Europie powoduje, że przeciwnicy sztuki nowoczesnej zwalczają nas z coraz większą siłą” – pisała Sophie Taeuber-Arp do Josefa Albersa. Rzeczonymi przeciwnikami byli oczywiście naziści, którzy w 1937 roku nadali awangardzie miano zdegenerowanej. W obliczu nacjonalistycznego reżimu – którego widmo nadciągało nad Francję – artystka dołączyła do szwajcarskiej grupy Allianz, żywiąc nadzieję, że w neutralnym państwie znajdzie się miejsce dla jej twórczości. Wraz z mężem planowała emigrację do Ameryki. Bezskutecznie. W 1941 roku przenieśli się więc do nieokupowanej jeszcze Prowansji. Schronienie znaleźli w Grasse, gdzie zamieszkali z Sonią Delaunay u Alberto i Susi Magnellich. Prace Taeuber-Arp z tego okresu skupiały się na liniach. Układały się one w czarne kraty – echa wojennej niewoli. W cyklu „Construction Géométrique” – ostatnim – Sophie kreśliła tuszem kompozycje z kół i półokręgów, podobne do tych sprzed lat. Abstrakcja – choć prześladowana – była dla niej siłą napędową. W 1942 artystka udała się w rodzinne strony. Ze Szwajcarii już jednak nie powróciła. Zmarła rok później w Zurychu wskutek zatrucia tlenkiem węgla.

Sophie Taeuber-Arp, Nelly van Doesburg, Hans Arp i Sonia Delaunay, Grasse ( Z kolekcji Fundacji Arp e. V. / Collection Stiftung Arp e. V.)

Za życia Sophie Taeuber-Arp jej artystyczna aktywność cieszyła się szacunkiem krytyków oraz przyjaciół, ale po śmierci malarki została ona przyćmiona przez twórczość Hansa Arpa i niejako zepchnięta na margines historii sztuki. Wystawa w Poznaniu, mimo że niewielka, jest więc przypomnieniem tej ważnej awangardystki. Znalazły się na niej dzieła z każdego etapu kariery Taeuber-Arp: horyzontalno-wertykalne kompozycje z lat 20., abstrakcje malowane pod wpływem Cercle et Carré i Abstraction-Création czy geometryczna seria z czasów wojny. Zgromadzone obrazy, rysunki, gwasze, a także dokumenty (manifesty, czasopisma, zdjęcia, katalogi) unaoczniają rozwój nie tylko artystki, lecz także europejskiej awangardy, której była częścią i zagorzałą promotorką. Poznańska ekspozycja to portret orędowniczki abstrakcjonizmu, wierzącej w jego uniwersalny i ponadczasowy wymiar. „Nigdzie indziej twórcze pragnienie nie wyraża się równie szczerze jak w jej dorobku” – pisała Gabrielle Buffet-Picabia.

Wystawę „Wkraczając w nowy wymiar. Twórczość Sophie Taeuber-Arp” w poznańskim Centrum Kultury ZAMEK oglądać można od 13 września do 24 listopada 2019 roku. Ekspozycji wtóruje bogaty program wykładów i warsztatów.

Wojciech Delikta
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Sophie Taeuber-Arp wkracza w nowy wymiar
Proszę czekać..
Zamknij