Powieść 30-letniej zaledwie Aleksandry Zielińskiej o kobietach w żałobie konfrontuje ze śmiercią, od której uciekamy, ile sił w nogach, przeczuwając podskórnie, że uciec się od niej nie da.
Niech was nie zwiedzie różowy flaming na okładce najnowszej powieści Aleksandry Zielińskiej. Nie jest to historia dziewczyńska, lekka ani urocza, choć jej bohaterkami są wyłącznie kobiety. „Sorge” opisuje ich małomiasteczkową rzeczywistość. Jedna ma na imię Adela, na drugą mówią Tula, a imienia trzeciej nie znamy, bo go nie lubi. Nazywana jest więc po prostu Dziewczyną.
Aleksandra Zielińska w tym roku kończy dopiero 30 lat, ale jej dorobek pisarski jest imponujący. Opublikowała już powieści „Przypadek Alicji” (2014 r.), „Bura i szał“ (2016 r.) oraz zbiór opowiadań „Kijanki i kretowiska” (2017 r.). Jej książki były nominowane do literackich nagród i tłumaczone na języki obce. Ona sama jest laureatką stypendiów dla młodych pisarzy. W wywiadach mówi, że mieszka w Krakowie, gdzie studiowała farmację, choć wychowała się na wsi, wśród przyrody, która jest dla niej bardzo ważna. Zielińska ostrzega również, że nie jest optymistką i jej pisanie z pewnością nie będzie wesołe. To, co interesuje ją jako twórczynię, to raczej to, co smutne, trudne, ciemne.
Jej „Sorge” to więc opowieść o tym, jakie strategie obierają trzy pogrążone w żałobie kobiety. Różowy flaming z okładki to ulubione zwierzątko Marianki, córeczki Tuli, która – nie zdradzam tu puenty – ginie w wypadku samochodowym. Żałoba Tuli jest najbardziej oczywista – zatwierdzona przez kulturę i naturę, opisana przez psychologów, podzielona na etapy, zbadana i przewidywalna. Jest jednocześnie traumą po jednej z najtragiczniejszych sytuacji, jednym z największych lęków, jakich doświadcza ludzkość. Śmierć dziecka, odwrócenie porządku biologicznego, budzi w nas przerażenie. Nie chcemy myśleć, co czuje matka, którą dotyka taka tragedia. To dlatego Tula jest zupełnie samotna. Nie znajduje porozumienia nawet z żadną z matek, których dzieci zginęły w tym samym wypadku. Wie, że i tak nie znajdzie ratunku.
Żałoba Dziewczyny jest słabiej sklasyfikowana. Jej życie od zarania naznaczone jest śmiercią – już podczas porodu wyprzedziła w wyścigu o życie swoją siostrę bliźniaczkę. Od tego czasu może ją tylko odwiedzać na pobliskim cmentarzu. I zastanawia się, jak wyglądałby jej świat, gdyby siostra przeżyła. Kim byłaby ona sama? Czy tata nie zacząłby pić? Czy mama nie opuściłaby rodziny i miasteczka?
Żałoba cierpiącej na alzheimera Adeli, babci Dziewczyny, odbywa się w innym wymiarze niż te pozostałych bohaterek. Świat starej kobiety rozsypuje się na kawałki, bo pamięć zaczyna odmawiać jej posłuszeństwa. Zanurza się ona we własnych wspomnieniach, bardziej przebywa w przeszłości, na nowo przeżywa rozstania z tymi, którzy ją opuścili.
Proza Zielińskiej jest gęsta i ciężka. Nie ma w niej zbędnych zdań ani ozdobników, słowa są surowe i mocne. Pojawia się mnóstwo odniesień cielesnych – droga w miasteczku nazywana jest jego „jelitem cienkim”, kobiety zmagają się z zaburzeniami żywienia, Adela karmi i gotuje, Tula się samookalecza, kobiety miesiączkują, rodzą, mają laktację i ronią. Ich życie toczy się w rytmie, który dyktują ich ciała.
Sorge to zwyczajowa nazwa miasteczka Boża Wola. Ludzie wolą posługiwać się niemiecką nazwą, która oznacza „zmartwienie”, „smutek”, „kłopot”. Może to z powodu tej symbolicznej nazwy rzeczywistość miasteczka i strony książki wypełnia melancholia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.