Jacob Aue Sobol należący do słynnej agencji Magnum Photos w lipcu tego roku ogłosił swoje pożegnanie z fotografią. Został rybakiem na małej duńskiej wyspie. Tymczasem do 25 listopada w Leica 6x7 Gallery Warszawa można oglądać jego retrospektywną wystawę „With and Without You”.
Wernisaż w warszawskiej galerii Jacob Aue Sobol zapamięta na długo. Tego samego dnia obchodził swoje 42. urodziny, a podczas otwarcia oświadczyła mu się jego partnerka. – To był niewątpliwe dzień pełen intensywnych emocji – mówi fotograf następnego dnia podczas spotkania w Leica 6x7 Gallery Warszawa.
W galerii można zobaczyć prawie 150 zdjęć zrobionych przez Sobola na Grenlandii, Syberii, w Gwatemali, Japonii, Tajlandii, Ameryce czy rodzinnej Kopenhadze. To wybrane zdjęcia między innymi z projektów „Sabine”, „The Gomez Brito Family”, „I Tokyo”, „Arrivals and Departures”, „By the River of Kings”, czy „Home”.
Wystawa „With and Without You” to zdjęcia zrobione na przestrzeni siedemnastu lat. To prawie połowa twojego dotychczasowego życia. Zawsze z aparatem w dłoni.
Tak to prawda. To moje życie i moja praca. Te zdjęcia pokazują dużą część mnie i są częścią mnie. Pamiętam ludzi i sytuacje, w których je zrobiłem. I emocje z tym związane. Bardzo długo wybieraliśmy te zdjęcia, bo powstało ich tysiące. To swego rodzaju pamiętnik z mojego życia. Bardzo intensywnego okresu ponad siedemnastu lat, który swój początek miał na Grenlandii.
Co właściwie znaczy tytuł wystawy „With and Without You”?
Dla mnie ma on kilka znaczeń. Mój ojciec zmarł, gdy miałem dwadzieścia lat. Kiedy przygotowywałem książkę „With and Without You”, mijało dokładnie dwadzieścia lat od jego śmierci. Nigdy nie widział moich zdjęć. Ale tytuł oznacza też, że możesz mieć wyjątkową relację z kimś, kogo bardzo kochasz, ale jednocześnie nie jesteś w stanie być przez cały czas z tą osobą. To może być kobieta, albo twój brat bliźniak.
Twój brat bliźniak jest dziennikarzem. Nigdy nie myśleliście, żeby wspólnie zrobić jakiś projekt?
Dorastanie z bratem bliźniakiem to bardzo specyficzna relacja. Mieliśmy swój świat, swój język, którym porozumiewaliśmy się ze sobą, a jednocześnie była między nami jakaś konkurencja. Parę rzeczy zrobiliśmy razem, finalnie jednak różni nas sposób pracy. Ja mam dość abstrakcyjne podejście do fotografii, a on w przeciwieństwie do mnie wierzy w prawdę. Poza tym, on pracuje szybko: dwie, trzy historie robi w kilka dni. Ja jeden projekt potrafiłem tworzyć przez parę lat.
Wejście w relacje z bohaterami zdjęć wymaga czasu. Twoje fotografie są bardzo intymne, podchodzisz do ludzi blisko, pokazujesz ich nago.
Gdy fotografujesz ludzi, z którymi jesteś blisko, których dobrze znasz, których kochasz, wtedy bardziej chodzi o tworzenie wspólnych wspomnień, o pamięć. To historia relacji z tą osobą. Gdy natomiast fotografowałem obcych ludzi, sytuacja była już inna, ale zawsze starałem się zdobyć ich zaufanie. Na przykład, gdy pytałem ludzi czy mogę sfotografować ich nago, a oni pytali do czego mi to potrzebne, ja w odpowiedzi pokazywałem swoje zdjęcia. Trzeba przekonać ludzi, że też jesteś gotowy się przede nimi obnażyć. Ważne, by stworzyć jakąś więź. Robiąc takie zdjęcia, chodziło mi o to, by pokazują proste, ludzkie, egzystencjalne sprawy, do których każdy może się odnieść lub z nimi utożsamić.
Masz polskie korzenie. Nigdy nie myślałeś o tym, by zrealizować projekt w Polsce?
Moje nazwisko rzeczywiście ma polską genezę. Moi pradziadkowie w 1917 roku wyemigrowali z Polski do Danii. Myślałem o tym, by zrealizować projekt o Polsce. Mój tata poszukiwał naszych korzeni. Gdy zmarł, mój brat chciał kontynuować to zadanie, ale przy trójce dzieci zabrakło mu czasu. Ja zrobiłem zdjęcia nad Bałtykiem podczas kilkuletniego projektu „Arrivals and Departures”. Mam je gdzieś w moim archiwum.
Dlaczego w lipcu tego roku ogłosiłeś swoje pożegnanie z fotografią?
Czułem, że w moim życiu wiele się zmieniło. Ostanie zdjęcie zrobiłem na Syberii w marcu 2017 roku. Potem zapadłem na ciężką depresję. Było ze mną naprawdę źle. Przez pół roku nic nie miało dla mnie znaczenia. Nie byłem w stanie nic zrobić. Okazuje się wtedy, że zostaje przy tobie tylko kilka bliskich osób. Powoli, małymi krokami, udało mi się z tego wyjść. Czułem się, jakbym dostał wielki dar, jakby ktoś oddał mi moje życie z powrotem. I zacząłem inaczej postrzegać wiele rzeczy dookoła siebie. Patrzyłem na morze i czułem wolność.
I zostałeś rybakiem na małej duńskiej wyspie.
Zatoczyłem krąg. Zaczynałem od polowania i łowienia ryb. Potem przez wiele lat robiłem zdjęcia. Byłem na tym skupiony, bo uważałem, że to jest dla mnie właściwe. Teraz widzę, że te prawie dwadzieścia lat to była podróż, poszukiwanie, wieczna walka. Przez wiele lat żyłem na adrenalinie. I w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że muszę zamknąć ten rozdział. Nie podróżuję już w poszukiwaniu projektów. Teraz mieszkam na małej wyspie, nad samym morzem. W archiwum mam kilkaset tysięcy zdjęć. Jeszcze wielu z nich nie widziałem. Można z tego tworzyć nowe wystawy i książki. Ale póki co, wybrałem bycie Jacobem, a nie Sobolem, czyli łowienie ryb, słońce, bycie z bliskimi. I to jest proste, tak chcę żyć.
Wystawa fotografii Jacoba Aue Sobola „With and Without You” w Leica 6x7 Gallery Warszawa (kurator: Rafał Łochowski) potrwa do 25 listopada 2018 roku. Godziny otwarcia: poniedziałek-sobota 10-2-, niedziela 12-18.
Jacob Aue Sobol urodzony w 1976 roku w Kopenhadze należy do grona najważniejszych współczesnych fotografów. Zyskał sławę dzięki pełnej dynamizmu fotografii czarno-białej. Wyróżnia ją wyczucie formy oraz nieoczywiste cechy kompozycji charakterystyczne dla aparatów kompaktowych używanych przez Sobola. Międzynarodową karierę rozpoczął projektem „Sabine”, a kolejne cykle „The Gomez Brito Family”, „I Tokyo”, „Arrivals and Departures”, „By the River of Kings”, „Home”, „America”, „Road of Bones” spotkały się z szerokim zainteresowaniem publiczności i krytyków, przynosząc kolejne wyróżnienia, takie jak Leica European Publishers Award (2009 rok), Fogdals Foto Award (2007 rok) i Word Press Photo (2006 rok).
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.