Elle Fanning błyszczy w roli młodziutkiej carycy, która w pierwszych latach na rosyjskim dworze musiała w przyspieszonym tempie wyrosnąć z naiwności. Serial współtwórcy „Faworyty” opowiada, jak z romantycznej dziewczyny Katarzyna przeobraziła się w najpotężniejszą władczynię Europy.
Wystarczy jedna scena, żeby dostrzec wielkość w „Faworycie” Jorgosa Lantimosa. Arystokraci na dworze królowej Anny organizują w królewskich komnatach wyścigi kaczek. Chociaż trwa wojna, doradcy monarchini się nudzą. Przewiązali więc szyje bogu ducha winnych zwierząt kolorowymi wstążkami i każą im biegać do utraty tchu. Przekaz greckiego reżysera nie jest specjalnie wysublimowany – klasy uprzywilejowane są gnuśne, pozbawione wrażliwości, zepsute.
W „Wielkiej”, nowym serialu Hulu, który w Polsce można oglądać na HBO GO, od pierwszych chwil znać rękę twórców „Faworyty”. Scenariusz do „czasami prawdziwej”, jak zastrzega się już na wstępie, opowieści o młodej Katarzynie Wielkiej napisał współpracownik Lantimosa, Tony McNamara.
Przeniesiono co prawda akcję do carskiej Rosji, ale zwyczaje możnych się nie zmieniły. Może są jeszcze bardziej prowincjonalne. W końcu trendy z Paryża docierają do Petersburga z opóźnieniem i często lekko przeinaczone (damy dworu zamawiają z Francji peruki w stylu Ludwika XVI, ale noszą je jak kapelusze, na czubku głowy). Rosja jest przedstawiona stereotypowo, jako wielka, zimna, błotnista ziemia, na której żołnierze giną tysiącami. Chłopi mieszkają w lepiankach, przymierają głodem i chodzą brudni, a podczas pałacowych przyjęć pije się na umór, strzela do niedźwiedzi i chędoży cudze żony. Krytyka nierówności społecznych jest tu szyta grubymi nićmi, ale może nie o nią tak naprawdę chodzi. W końcu „Wielka” to komedia – brawurowa, głośna, groteskowa. Bawić mają zarówno sceny slapstickowe jak z braci Marx, jak i absurdy świata rządzonego przez idiotę. I znów, porównanie cara Piotra, skretyniałego, choć okrutnego męża Katarzyny, do Donalda Trumpa nie należy do subtelnych.
Uznając więc, że akcja serialu toczy się w Rosji, czyli nigdzie, w XVIII w., czyli przed rewolucją francuską, przed rozbiorami Polski, do których Katarzyna miała się przyczynić, i przed uwłaszczeniem chłopów, warto przyjrzeć się jego tytułowej bohaterce. Caryca wcale nie jest jeszcze Wielka. Daleko jej do Semiramidy Północy, jak bywa nazywana, oświeconej filozofki, a nawet bezwzględnej monarchini absolutnej, jaką przedstawia inny serial o Katarzynie, też dostępny na HBO, z Helen Mirren w roli głównej.
Katarzyna, chwilę wcześniej Zofia Fryderyka Augusta, księżniczka anhalcka, jest jeszcze podlotkiem. Ma wielkie oczy, zarumienione policzki i anielskie loki Elle Fanning. Jedną z najwybitniejszych aktorek młodego pokolenia oglądaliśmy do tej pory w rolach dziewcząt dojrzałych na swój wiek, a na pewno nadwrażliwych, tak pięknych, że aż niebezpiecznych, melancholijnych, ale z pretensjami do świata. Fanning wymyślając swoją Katarzynę, połączyła dotychczasowe doświadczenia, żeby pokazać ambiwalencję jednej z najpotężniejszych kobiet w historii świata.
W swojej naiwności myśli, że jej rolą jako żony cara jest kochać i być kochaną. „Pokochać Piotra i sprawić, żeby on pokochał mnie” – zapisuje na karteczce po przyjeździe do Rosji. Okazuje się to niemożliwe, bo grany w przerażająco przekonujący sposób przez Nicholasa Houlta car jest okrutnym tyranem, przerośniętym dzieckiem, maminsynkiem z kompleksem Edypa. O miłości nie może być mowy. Skoro nie miłość, to władza. Po nią Katarzyna szybko zechce sięgnąć. Droga reform, na które pomysły chce wyszeptywać do ucha mężowi, nie zdaje egzaminu. Nawet ci, którzy nie zaglądali do podręczników z historii od czasu liceum, mogą domyślać się, że jedynym rozwiązaniem okaże się zamach stanu, przejęcie władzy, ostateczne upokorzenie męża.
Irytująco naiwna, młodzieńczo bezwzględna, żarłocznie ambitna – taka pewnie naprawdę była młodziutka Katarzyna Wielka. Jej postać w Polsce czyta się inaczej niż w krajach anglosaskich. Caryca miała nas wyzwolić. Caryca uwiodła Stanisława Augusta Poniatowskiego i powiła jego dziecię. Caryca zdecydowała o tym, że zniknęliśmy z mapy Europy.
Tak widziałam ją, gdy jako nastolatka czytałam biografię monarchini autorstwa Władysława A. Serczyka. Na okładce portret potężnej kobiety w gronostajach, z orderami, wzrokiem skierowanym w dal. Jest syta, upojona władzą, złowroga.
Katarzynie z „Wielkiej” bliżej do Marii Antoniny z filmu Sofii Coppoli w pastelowych toaletach, smakującej pastelowe przysmaki. Feministki, która przekonuje się, że patriarchat można zwalczyć tylko od wewnątrz.
W jednej ze scen Fanning na usianym trupami polu bitwy próbuje poczęstować umierającego żołnierza paryskim makaronikiem. On nie ma już rąk, więc trudno mu przyjąć dar. Tak w serialu mieszają się porządki – brud i falbanki, humor i makabra, rekonstrukcja okrutnej przeszłości z wizją współczesności, w której wcale nie udało się zażegnać nierówności, a rządzący wciąż ze szczytu szklanej góry decydują o losach maluczkich.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.