Warszawski sklep z rowerami z Tokio
Ewelina Dziewiela przez lata pracowała jako redaktorka mody. Gdy pandemia wymusiła w jej życiu zmiany, dopuściła do głosu intuicję. Niedawno otworzyła w sercu stolicy sklep tokyobike z japońskimi rowerami.
– Te rowery nie służą do szybkiego przemieszczania się – mówi Ewelina Dziewiela. Zgodnie z filozofią Tokyo Slow podróż jest wartością samą w sobie. – Nawet przemierzając dobrze znane ścieżki, można odkryć coś nowego. Wystarczy tylko nieco zwolnić. W tym doświadczeniu pomaga specjalna konstrukcja roweru, która zapewnia wyprostowaną sylwetkę. Model Bisou ma małe koła i cienkie opony. – Nadaje się do jazdy w tłoku i wąskimi uliczkami. Waży nie więcej niż 13 kg i może być wyposażony we wszelkie udogodnienia: koszyk, bagażnik, błotniki – wymienia Ewelina. W marce zakochała się sześć lat temu w czasie wakacji w Japonii. Sprowadziła stamtąd pierwszy rower – Sport 9s z prostą kierownicą i czarnymi, matowymi elementami. Niedawno kupiła drugi, bardziej klasyczny CS26 w musztardowym odcieniu.
Pomysł na miejsce
– Pomysł na sklep pojawił się spontanicznie. Nie wiedziałam, jak się do tego zabrać, więc wysłałam maila, a właściwie list miłosny do tokyobike, w którym opisałam, kim jestem, jak bardzo cenię ich rowery i dlaczego chciałabym sprowadzić je do Polski – wspomina. Gdy Ewelina straciła wiarę w powodzenie misji, przyszedł mail z podziękowaniami i zaproszeniem na wideorozmowę. – Wynikało z niej, że możliwość otwarcia sklepu z szyldem tokyobike to przywilej zastrzeżony dla wybranych. Musi być prowadzony przez ludzi, którzy naprawdę cenią i rozumieją te same wartości – tłumaczy Dziewiela.
Dopiero jej spontaniczna wizyta w londyńskim sklepie i nieformalna rozmowa z jego właścicielem popchnęła sprawę do przodu. – Dostałam rekomendację od „członka rodziny”. Z jego zaufaniem mogłam przejść do następnego etapu. Po roku otworzyła własną przestrzeń w Warszawie
Bezpretensjonalne wnętrze
Sklep przy ulicy Kopernika w samym centrum Warszawy, z otwartą przestrzenią i słoneczną witryną, znalazła dzięki przyjaciółce, która zobaczyła ogłoszenie zawieszone na szybie. Ewelina od początku ceniła niezależność, więc nie mogła sobie pozwolić na inwestorów. Budżet, ograniczający się do jej własnych oszczędności, wymusił radykalne działania. Remont wnętrza – od projektu, przez szlifowanie drewnianych schodów, aż po malowanie podłogi i sufitu – musiała zrealizować sama, z pomocą chłopaka i przyjaciół. – Pozwoliłam sobie tylko na drewnianą podłogę ułożona przez specjalistę. Wiem, że drewno w sklepie rowerowym brzmi jak szaleństwo, ale to było moje marzenie. I jest bardzo japońskie.
Książki, ceramikę i gadżety rowerowe rozstawiła na półkach zmontowanych z technicznych uchwytów i drewnianych parapetów. Stojaki na rowery zrobiła z europalet i dogiętych rurek. Duży stół z taboretami stał się kasą i osią całego wnętrza razem z papierowo-bambusowymi kloszami. W tej prostej przestrzeni na pierwszy plan wysuwa się dizajn rowerów.
Rowery i inne gadżety
Oprócz rowerów w tokyobike można kupić wybrane przez Ewelinę gadżety, np. minimalistyczne kaski w nietypowych kolorach Dashel, klasyczne siodełka i chwyty Brooksa, metalowe dzwonki z Osaki – Crane, czy dizajnerskie szwedzkie lampki Bookman. Są też znane fashionistom duńskie peleryny przeciwdeszczowe Rains i rustykalne skarpety z owczej wełny Nishiguchi Kutsushita. Wkrótce pojawią się też akcesoria do domu z drewna Hiba. – Poznałam je podczas mojej drugiej podróży do Japonii – wspomina Ewelina, która w walizce przywiozła wtedy spory zapas aromatycznych wiórków i olejków. – Działają na mnie bardzo uspokajająco. To rzeczy, które oddają filozofię marki – są piękne i funkcjonalne.
3/7W tym warszawskim sklepie znajdziesz rowery z Tokio
(Fot. Zosia Promińska)