Irene Forte: Moje wielkie sycylijskie wesele
Właścicielka marki kosmetycznej Irene Forte i przedsiębiorca Felix Winckler wzięli ślub w malowniczej scenerii na Sycylii. Zdradzają, jak wyglądało wesele i przygotowania do uroczystości.
Pisarz Gabriel García Márquez powiedział kiedyś: „Podróż na Sycylię jest lepsza niż podróż na Księżyc”. Dla Irene Forte, założycielki sygnowanej jej nazwiskiem marki kosmetycznej, oraz przedsiębiorcy Felixa Wincklera (współzałożyciela i CCO start-upu Reflaunt, który łączy firmy sprzedające ubrania z pierwszej i drugiej ręki), Sycylia okazała się wymarzonym miejscem na ślub. Łączy w sobie to, co znajome (para jeździ tam na wakacje od czasu, gdy poznała się cztery lata temu), z tym, co jeszcze nieodkryte. W okolicy, gdzie odbyło się wesele, znajduje się też gospodarstwo wytwarzające organiczne składniki produktów Irene oraz Verdura – ośrodek wczasowy z grupy hotelowej należącej do jej rodziny.
Pochodzący z Francji Winkler oświadczył się Irene podczas wycieczki do Paryża w styczniu 2020 roku w kameralnej restauracji. Pierścionek zaręczynowy był klasyczny, z owalnym diamentem. Z powodu pandemii musieli zmienić początkowe plany, według których wesele miało się odbyć na Sycylii latem. Przekładali je dwa razy, po czym zdecydowali się na cichy ślub w Starym Ratuszu w Chelsea w dniu, który wybrali na początku. – Wzięliśmy ślub cywilny, zakładając, że kościelnego nie uda nam się zorganizować, ale oboje pochodzimy z katolickich rodzin, więc ważne było dla nas to, by pobrać się w kościele. W zasadzie wszystko mieliśmy już zaplanowane – wspomina Irene. Więc gdy tylko restrykcje zostały poluzowane, postanowili zrealizować ten plan.
Za zaproszenia odpowiedzialna była londyńska drukarnia GG Print. – Były zabawne, ozdobione ilustracjami przedstawiającymi latarnie, a każde z nich miało inną kaligrafię. Gości witały francuskie, włoskie i brytyjskie flagi oraz robiona na zamówienie flaga z napisem „I&F” zawieszona na wieży Verdury. W pokojach czekało na nich idealne wyposażenie na sycylijski weekend: plecione torby ozdobione pomarańczami, cytrynami i owocami opuncji zrobionymi z materiałów z recyklingu (te owoce to główne składniki kosmetyków z linii Irene). W torbach Forte umieściła swój zestaw Rigeneranti Essenziali Kit w pudełku, na którym widniał akwarelowy obraz przedstawiający gospodarstwo w Verdurze.
Rozmowy na temat sukni z przyjaciółką rodziny Luisą Beccarią rozpoczęły się na chwilę przed wybuchem pandemii. – Trochę porozmawiałyśmy o ślubie, a potem, późną wiosną, Irene przyjechała do naszego mediolańskiego atelier – mówi projektantka. Panna młoda zakochała się w różowo-czerwonej sukni z kwiatowym wzorem. – Irene bardzo podobał się wzór na oryginalnej sukni, więc postanowiłyśmy odtworzyć go w bieli, jednak pozostawiając zielone liście. Był to dość trudny proces, zamawiałyśmy wiele różnych próbek materiału i dopracowywałyśmy, jak cyfrowo nadrukować wzór – mówi Beccaria. Matka Forte, która również jest projektantką mody, zamówiła kunsztowne rzymskie hafty, dodane później do sukni. Nadeszło lato, a Irene wzięła udział w zaledwie dwóch przymiarkach: najpierw na Capri, gdzie Beccaria miała letni butik pop-up, potem na Sycylii. Z powodu restrykcji dotyczących podróży ukończona suknia dotarła do niej dopiero w dniu ślubu.
Na miejsce ceremonii para młoda wybrała normańską katedrę w średniowiecznym miasteczku Caltabellotta znajdującym się na szczycie góry. Miasteczko zbudowane jest na skale, a jego wyboiste uliczki zostały oświetlone latarniami luminarie. W katedralnej kaplicy Santa Maria della Catena znajdują się XVI-wieczne stiuki i freski autorstwa Antonina Ferrary da Giuliana, których paleta kolorystyczna posłużyła za wzór dla dekoracji kwiatowych wewnątrz i na zewnątrz. Zajęli się nimi Sebastian Bierings i Frank uit het Broek (którzy pracują dla rzymskich posiadłości Rocco Forte, Hotelu de Russie i Hotelu de la Ville).
Wybierając kwiaty do kościoła i na stoły, floryści pamiętali o ich symbolice. Znalazły się wśród nich mirt (miłość i wierność), liść eukaliptusa (czystość), gałązka oliwna (pokój i zwycięstwo), ostróżka (spokój umysłu), klematis (pomysłowość) i zawilec (oczekiwanie). – Kwiaty mirtu od wieków używa się w wieńcach robionych z okazji świąt czczących Wenus i Minerwę – mówi Sebastian, który w dekoracjach zawarł również koper włoski, ceniony przez starożytnych mieszkańców tego regionu. Wierzyli oni, że dodaje odwagi wojownikom przygotowującym się do bitwy.
Muzyka w trakcie ceremonii to wzruszający prezent od ojca pana młodego – orkiestra La Chapelle Harmonique pod batutą Valentina Tourneta zagrała Monteverdiego i Scarlattiego. – To wspaniały prezent od mojego teścia. Sprawił, że to, czego doświadczyliśmy w kościele, było jeszcze bardziej wyjątkowe, emocjonalne i ekscytujące –wspomina Irene.
Po ceremonii goście zostali poczęstowani drinkami i przystawkami, a lokalny zespół grał swoją wariację na temat tradycyjnej muzyki: – To, co zagrali, było perfekcyjne. Gdy nadszedł wieczór, panna młoda zdecydowała się na zmianę dodatków: zamiast delikatnych kolczyków Jessiki McCormack w jej uszach pojawiły się ozdoby pożyczone od matki. – Są masywne, z odważnymi diamentami i perłami w stylu art déco. Moja mama miała je na własnym weselu w latach 80.
W żyłach państwa Forte płynie gościnność, dlatego zaślubiny były prawdziwie rodzinnym wydarzeniem. Matka Irene nadzorowała kreatywnie dekorację stołów, na których pojawiła się ręcznie malowana ceramika z inicjałami I&F. Jej autorem był ceramik z Burgio, pobliskiego miasteczka. – Na każdym talerzu znalazł się kwiat związany z Sycylią – mówi Irene. – Talerze, których używaliśmy kolejnego wieczoru, wykonał inny lokalny ceramik, z miejscowości Sciacca. Pracuję z tymi rzemieślnikami przy moich kosmetykach, dlatego chciałam, by na moim weselu pojawiło się coś z nimi związanego. Stoły zostały udekorowane ręcznie zbieranymi kwiatami i zielenią obejmującą świeczniki. Sama uczta na szczycie klifu składała się z kremu z bobu z czerwonymi krewetkami z Mazara, grillowanego okonia morskiego oraz okazałego piętrowego tortu udekorowanego świeżymi kwiatami. – Jedzenie zostało zrobione przez szefa kuchni Fulvia Pierangeliniego i jego zespół. To prawdziwy geniusz – i prawdziwy członek rodziny – mówi Irene. Ekscytującym zakończeniem wieczoru był pokaz sztucznych ogni do muzyki Alfreda Vaccalluzzo.
Następnego ranka część gości pojechała do Doliny Świątyń w Agrigento, reszta wzięła udział w meczu piłki nożnej. O zachodzie słońca ponownie zaczęli świętować, pijąc drinki na tarasie. Potem państwo młodzi zaprowadzili gości na kolację przez ukryty amfiteatr prowadzący do migoczącego od świateł ogrodu. Po kolacji oświetloną pochodniami ścieżką poszli na plażę, czemu towarzyszyły dźwięki muzyki na żywo. – Będąc na Sycylii, masz wrażenie, że cofasz się w czasie – podsumowuje Irene. Ale to również magiczne miejsce nadające ton przyszłości.
37/48Bajkowe wesele w sycylijskim stylu
Il bacio! (pocałunek).