
Architektura to dla Karoliny Częczek punkt wyjścia do opowiadania historii, tych osobistych i tych zbiorowych. Dlatego w jej projektach – zamiast wykresów i tabel – są potrzeby i marzenia mieszkańców. W szczególności te najbardziej uniwersalne, jak pragnienie bliskości i wspólnoty.
Forma podąża za funkcją – ta jedna z najważniejszych maksym Bauhausu Karolinie Częczek jest szczególnie bliska. Koncepcje prekursorów modernizmu, którzy już przeszło sto lat temu hołdowali prostocie i nawoływali do rozważnego wykorzystywania zasobów, stanowią dla polskiej architektki fundament zawodu. Podobnie jak rada usłyszana w podstawówce od nauczycielki plastyki: „Sztuka jest nośnikiem opowieści i to one świadczą o jej prawdziwej wartości”.
Zajęcia plastyczne były ulubionymi lekcjami nastoletniej Karoliny. – Podczas nich dawałam ujście mojej kreatywnej energii – mówi, wspominając dzieciństwo w Krośnie. Jako dziecko dużo czasu spędzała w pobliskim Beskidzie Niskim. Do dziś wraca tam w każdej wolnej chwili. – Gdy przylatuję do Polski, zawsze rezerwuję sobie dwa, trzy dni na spacery po ulubionych szlakach – dodaje. Krótkie wizyty w rodzinnych stronach to dla niej miła odmiana od codzienności w Nowym Jorku, gdzie od dziewięciu lat mieszka i pracuje. Wspólnie z mężem Adamem Framptonem prowadzą cenione biuro architektoniczne Only If Architecture, od dwóch lat działające również w Polsce.
Specjalnością studia są wychodzące poza schemat projekty, takie jak koncepcyjny Narrow House, czyli wąski, kilkukondygnacyjny dom stworzony z myślą o nietypowych działkach miejskich, a zarazem dom architektki. – Gdy zdecydowaliśmy, że zostajemy w Nowym Jorku na dłużej, postanowiliśmy wyprowadzić się z wynajmowanego na Manhattanie mieszkania i znaleźć stałe lokum na Brooklynie. Po kilku miesiącach poszukiwań trafiliśmy na wąską, niezabudowaną działkę. Zaciekawił nas fakt, że w Nowym Jorku można jeszcze znaleźć puste przestrzenie, więc postanowiliśmy zbadać tę kwestię. Tak powstał projekt badawczy Irregular Development, katalogujący 3600 działek tego typu w całym mieście. Narrow House to prototyp ich inteligentnego zagospodarowania – tłumaczy Częczek. Dzięki rozplanowaniu przestrzeni na półpiętrach i otwartej klatce schodowej oraz dużym przeszkleniom dom architektki wydaje się przestronny pomimo zaledwie czterech metrów szerokości. Koncept Only If spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem architektów, urbanistów i przechodniów. Pracownia pracuje obecnie razem z departamentem mieszkalnictwa miasta Nowy Jork nad planem zagospodarowania kilku należących do metropolii wąskich działek.

Nieszablonowe podejście Częczek do architektury to zasługa jej szczególnej wrażliwości na przestrzeń. Architektka od dziecka zwracała uwagę na najbliższe otoczenie, ale fascynowały ją również odległe miejsca. – Lubiłam czytać książki, studiować mapy i przeglądać albumy krajoznawcze. Do moich ulubionych należały szczegółowe opisy historycznych cywilizacji i ich budowli architektonicznych – wspomina. Być może to wtedy postanowiła, że zostanie architektką, choć jeszcze nie do końca zdawała sobie sprawę, co to znaczy. – W mojej rodzinie dominowały umysły ścisłe, ale nie było architektów. Do czasu, gdy aplikowałam na studia, nie znałam zresztą nikogo, kto zajmowałby się architekturą, a wszystko, co wiedziałam o tym zawodzie, zawdzięczałam popkulturze – mówi. Przez kolejne lata Częczek koncentrowała się na swoim celu. W każdy weekend jeździła do Krakowa na zajęcia z rysunku, a ten wysiłek zapewnił jej miejsce na Wydziale Architektury i Urbanistyki Politechniki Krakowskiej. Po dwóch latach poczuła jednak potrzebę zmiany otoczenia i na trzecim roku studiów wyjechała na roczne stypendium do Rzymu. Po zajęciach na Sapienza Università di Roma spacerowała po mieście, studiując historię utrwaloną w kamieniu. Do Krakowa wróciła zafascynowana rozmachem starożytnej architektury, z certyfikatem z języka włoskiego i nową energią do działania.
W Polsce nie zagrzała jednak zbyt długo miejsca, bo rok później przeprowadziła się do Rotterdamu, by dołączyć do zespołu Rema Koolhaasa w Office for Metropolitan Architecture (OMA), jednego z najbardziej cenionych biur architektonicznych na świecie. – Nigdy nie planowałam wyjeżdżać z Polski czy aplikować o pracę w tak prestiżowym biurze – mówi. Na wysłanie CV do OMA architektkę namówił wykładowca z Uniwersytetu Technicznego w Delfcie wizytujący akurat uczelnię, który dostrzegł jej szczególny talent. – Postanowiłam zaryzykować. Zgłosiłam się i trzy tygodnie później byłam już w samolocie do Rotterdamu. Na miejscu wynajęłam malutki pokój, kupiłam rower i zabrałam się do pracy – opowiada. Dla Częczek praca w OMA była wymarzonym sposobem na poznanie branży od podszewki. Podczas gdy uczelnia dała jej mocne podstawy teoretyczne, w studiu Koolhaasa miała okazję przetestować je w praktyce. Możliwość pracy w międzynarodowym zespole okazała się szczególnie rozwijająca. – W OMA wszyscy, od stażysty do dyrektora, mogli brać udział w dyskusjach i dzielić się swoimi pomysłami. Każdy wnosił do zespołu inne doświadczenia, wrażliwość i perspektywy. To tam nauczyłam się, że architektura to zawsze praca zespołowa – wspomina.

Cały tekst znajdziecie w drugim wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.