Udowadniają, że „popularne” nie znaczy „masowe” oraz że to, co piękne, może być również użyteczne. Mette i Rolf Hay, twórcy duńskiego studia HAY, wierzą w siłę intuicji, pracę w tandemie i potencjał, który niesie ze sobą zmiana.
Plastikowa składana skrzyneczka w kolorze zgaszonej pistacji. Albo filiżanki z cienkiego, lekko zabarwionego na różowo szkła, czy ogrodowa ławka z metalowych szczebelków. Jeśli rozejrzeć się uważnie, okazuje się, że mamy je wokół nas, albo też dobrze znamy je ze zdjęć. Tworzą plamę koloru we wnętrzu, są niezbędnym meblem, przydatnym gadżetem w kuchennej szufladzie. Na każdym z tych przedmiotów widnieją trzy litery: HAY. To jedna z marek, które wiodą prym w świecie designu i są rozpoznawalne w wielu miejscach świata, nie tylko w rodzimej Danii.
Opowieść o HAY to przede wszystkim historia założycieli marki – Mette i Rolfa Hayów. Gdyby ktoś chciał nakręcić romans rozgrywający się w świecie designu, to ich losy świetnie nadawałyby się na scenariusz. Drogi obojga przecięły się na gruncie zawodowym, gdy pracowali w duńskiej firmie designerskiej Gubi. –Od razu się polubiliśmy. Ale pewnego wieczoru, podczas odbywającego się w Kopenhadze przyjęcia magazynu „Wallpaper” wydarzyło się coś, co wyniosło naszą relację na nowy poziom. Od tego momentu jesteśmy razem – opowiadają. Po dwóch latach znajomości, w 2003 roku, Mette i Rolf (do spółki z partnerem biznesowym Troelsem Holchem Povlsenem) zdecydowali się na założenie własnej firmy HAY. Ona miała wtedy zaledwie 24 lata, on – 34.
– Stworzyliśmy HAY z zamysłem robienia wspaniałych produktów z najlepszymi projektantami. A przy okazji przedmiotów, które będą dostępne dla wielu, a nie tylko dla nielicznych – wyjaśniają. – Marka, jaką sobie wymarzyliśmy, miała przemawiać do ludzi na całym świecie. Zależało nam, by nasi klienci stali się częścią jej uniwersum, a przy tym zachowali wygodę i pozostali w zgodzie ze sobą. Dzisiaj, 20 lat później, te założenia i misja pozostają aktualne.
Gdy startowali, w zasadzie nie mieli konkurencji. – Czuliśmy, że na jednym końcu spektrum jest popularna szwedzka marka wnętrzarska, a na drugim firmy designerskie z tradycjami, znane z produktów wysokiej jakości, ale i równie wysokich cen. Brakowało czegoś, co wypełniłoby środek. I tu właśnie upatrzyliśmy miejsce dla nas – opowiada Mette.
Cały tekst znajdziecie w drugim wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.