W designie szuka tego, co ponadczasowe. Uwielbia naturalne materiały, stara się do perfekcji ustawić oświetlenie. Wnętrza, które projektuje Szymon Mrózek, mocno określa też sztuka.
– Widzę podobieństwo pomiędzy projektowaniem dla kogoś ubrania i wnętrza. W obu przypadkach trzeba połączyć bliską sobie estetykę z oczekiwaniami drugiej strony, odpowiedzieć na to, co mówi klient, bez gubienia własnego stylu – mówi Szymon Mrózek, założyciel działającego od dwóch lat Zimon Studio. Wcześniej długo pracował w branży mody. Skończył Fashion Design w poznańskiej School of Form. Jeszcze na studiach powołał markę Diligent. Po dwóch latach dołączyła do niego Marta Pospieszna i przez kilka następnych działali jako twórczy duet.
– Pierwsze kolekcje były konceptualne. Fascynowałem się Martinem Margielą, oglądałem kreacje wybiegowe, nie interesowało mnie to, co się sprzedaje. W pewnym momencie zrozumiałem, że nie tędy droga. Ludzie mówili mi: „Ciekawe te ubrania, które tworzysz, ale czy to są stroje na scenę, do projektu artystycznego? Kto ma je nosić?”. Zacząłem dostrzegać, że wizja i kreatywność są ważne, ale równie mocno liczą się realia rynkowe. Później eksperymentowaliśmy, przygotowywaliśmy kolekcje ready-to-wear, wprowadzaliśmy kolekcje kapsułowe z kilkoma modelami ubrań. Bardzo dużo się nauczyłem, działając pod szyldem Diligent. Branża mody w Polsce jest wyzwaniem, podziwiam wszystkich polskich projektantów, bo to nie jest proste zajęcie.
Nie można powiedzieć, że porzucił modę. Raczej postanowił wrócić do korzeni, bo z dobrym wzornictwem miał styczność od dzieciństwa. Jego rodzina od niemal trzydziestu lat prowadzi firmę produkującą wyroby z tworzyw sztucznych, do domu i do ogrodu. Aktualnie działa w ponad osiemdziesięciu krajach. – Pewnie dlatego tuż po liceum zdecydowałem się zdawać do ASP we Wrocławiu. Studiowałem wzornictwo przemysłowe, a w jego ramach – projektowanie produktu. W rodzinnej firmie działałem już jako nastolatek, podczas każdych wakacji spędzałem w niej obowiązkowo dwa tygodnie. Później jeździłem na targi, obserwowałem, jak ten biznes wygląda od kuchni. Teraz to ja opracowuję dla firmy koncepty stoisk, projektuję je, podobnie jak showroomy. Moim obszarem w spółce jest też brand management, dbam o wizerunek należących do nas marek.
Zimon Studio istnieje od 2020 roku. Myśl o tym, że chce założyć własne biuro projektowe, zbiegła się u Szymona z decyzją o kupnie 50-metrowego mieszkania w Bielsku-Białej. To jego rodzinne strony, do dwunastego roku życia wychowywał się w Buczkowicach, niewielkiej, otoczonej górami miejscowości w powiecie bielskim. Mieszkanie kupił jako inwestycję, ale szybko stało się ono dla niego bazą, w której może się zatrzymać, kiedy akurat jest w Bielsku. A bywa w nim często. Żyje na dwa miasta – drugi dom prowadzi w Warszawie, na Saskiej Kępie.
– Mieszkanie w Bielsku to wnętrze typu studio, nie ma w nim ściany oddzielającej salon od sypialni, chociaż wstawiłem tam duży mebel, który od strony pokoju jest biurkiem, a z drugiej – pełni funkcję szafy na ubrania. Ludzie, którzy mnie odwiedzają, czasem się dziwią i pytają, jak mogę nie mieć drzwi do sypialni i łazienkę z przeszkloną ścianą. Wiem, że to dyskusyjne rozwiązanie, ale miałem potrzebę wprowadzenia do mieszkania hotelowego klimatu. Często podróżuję i bardzo lubię takie przestrzenie, dobrze się w nich czuję.
Cała zabudowa kuchenna i szafy to projekt Szymona, zostały wykonane na miarę. Okrągły stół zrobiono z wapienia wydobywanego w górach, w okolicach, w których się wychował. Ławka, na której stoi magnetofon szpulowy, to z kolei hybryda: stelaż został kupiony w sklepie popularnej marki meblarskiej, natomiast kamienny blat zrobiono na zamówienie. Pozostałe meble to w większości vintage, jak krzesła autorstwa Marcela Breuera z lat 70. W projekcie widać dbałość o detale i jakość wykończenia. Na pewno to wnętrze mocno określa też sztuka.
Cały tekst znajdziecie w drugim wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.