Targi sztuki Not Fair: Udany eksperyment
W przestrzeni warszawskiej Desy 16 galerii wzięło udział w pierwszych w Polsce lokalnych targach sztuki współczesnej. Przed wydarzeniem organizatorzy uznawali je za test kondycji rynku, dziś planują kolejną edycję.
W ostatni weekend warszawska Desa gościła targi sztuki współczesnej Not Fair. Czołowe polskie galerie zaprezentowały prace starannie wybranych artystów m.in. Sławka Pawszaka, Jana Możdżyńskiego i Wojciecha Bąkowskiego. Wielu z nich z powodu pandemii nie miało okazji wystawić się na prestiżowych imprezach na świecie. Ta bezprecedensowa sytuacja zmusiła środowisko do wypróbowania niepraktykowanej jeszcze nad Wisłą formuły komercyjnego prezentowania sztuki.
– Forma targów polega na tym, że raz do roku, w jednym miejscu, odbywa się wydarzenie, na które zapraszane są najlepsze galerie. Każda z nich przygotowuje niewielką wystawę, prezentującą wybitne dzieła sztuki. Kolekcjonerzy mają szansę zapoznać się z tym, co najciekawsze i najbardziej reprezentacyjne dla danego artysty i programu galerii. Obowiązuje zasada „kto pierwszy, ten lepszy”, inaczej niż na aukcjach „kto da więcej” – mówi Marta Kołakowska z galerii Leto, współorganizatorka Not Fair.
Pomimo obaw, które towarzyszyły galerzystom jeszcze kilka dni temu, dziś są zgodni, że eksperyment się powiódł. Zainteresowanie było duże – przełożyło się głównie na sprzedaż fotografii, a dopiero w dalszej kolejności malarstwa. Dzięki wydarzeniu połączyły się dwa środowiska. – Not Fair przyciągnęło kolekcjonerów związanych z konkretnymi artystami i galeriami, którzy otworzyli się na nowe nazwiska oraz kolekcjonerów przyzwyczajonych do kupowania prac na aukcjach. Ci z kolei mieli okazję nawiązać bardziej osobiste relacje i poznać całe zaplecze świata sztuki – dodaje Kołakowska.
Prace wystawione na Not Fair wciąż można oglądać i kupować na stronie Desy.
2/13Targi sztuki Not Fair: Udany eksperyment
Sponsorem targów Not Fair była firma White Stone Development.