Najpiękniejsze zielone sukienki w historii kina
W XVI wieku krążyły legendy o najodważniejszym rycerzu w szmaragdowej zbroi. U Szekspira „zielonooki potwór” oznaczał zazdrość. W epoce wiktoriańskiej noszenie strojów w odcieniu malachitu przypłacano życiem, a filmowcy w seledynowych kostiumach przedstawiają postacie-kameleony. Odcienie limonki przypisują zarówno okrutnym macochom, jak i ponętnym gwiazdom rewii. W blade tony pistacji ubierają arystokratki i kosmiczne superbohaterki z przyszłości. Przypominamy najpiękniejsze zielone sukienki w historii kina.
5/14„Zwierzęta nocy” (2016), reż. Tom Ford
Filmową zieleń zreinterpretował także projektant Tom Ford, ale nie w roli kostiumografa, lecz scenarzysty i reżysera „Zwierząt nocy”. W centrum postawił Susan Morrow (Amy Adams), zamożną właścicielkę galerii sztuki, która z pozoru ma wszystko – kochającego męża, wystawną rezydencję i przepastną garderobę. Szybko przekonujemy się jednak, że markowe szpilki, monochromatyczne ubrania i perfekcyjny manicure to efektowna zbroja maskująca rozpad życia bohaterki. – Może się wydawać dziwne, że projektant mody robi film o materialistycznym świecie i jego pustce – mówił Ford w jednym z wywiadów. – Ale i ja się z nim mierzę. Niekiedy zapominamy o prawdziwych wartościach – relacjach, przyjaźniach. W chwili przebudzenia Susan zakłada
soczystozieloną sukienkę i wybiera się do restauracji na spotkanie z dawną miłością. Czeka, obserwując kolejnych szaroburych gości opuszczających lokal. Ale mimo zapowiedzi jej ukochany się nie zjawia.